Tekst piosenki:
Niektórzy patrzą jak na matkę ja widzę wojownika,
Widzę jego przeżycia, przez które niejedna łza przenika,
Przez tyle lat niszczony, z tak wieloma bliznami,
Ciągle rzucane kłody, splamiony układami,
Mimo to ciągle stoi, pełen siły i odwagi,
Czerwona krew na ręku, zawinięty bandaż biały,
Walka o istnienie, mimo wielu przeciwności,
Wielkie skrzydła na plecach symbolem wiecznej wolności,
Urodzony został dawno, w trzycyfrowym jeszcze roku,
Od początku był z natury kimś, kto nie szczędził kroków,
Skoków w rozwoju, mroków w konfliktach,
Już od małego wychowywany przez wilka,
Wilka z lasów, z gór, jezior i morza,
Powstały, gdy na niebie błysnęła zorza,
Natura dość dzika, lecz już ujarzmiona,
Z natury Słowianin, prędzej najazd niż obrona,
Kilka wieków pełnych wojen z własnymi braćmi,
O skrawek chociaż ziemi, nad którym słońce zaćmi,
Topór w dłoń, chwycony jeszcze za młodu,
Łączący dom tych ze wschodu i z zachodu,
Środek świata, w centrum nasz wojownik,
Z jednej strony bękart, z drugiej syn ulubiony,
Powoli dorastał, słysząc pieśń, starych chórów,
Kierowany przez słowa wielkich władców i królów,
Mimo kilku wrogich osób, z różnych w sumie będąc matek,
Nie dał zabrać sobie miejsca, mając wszystko pod dostatek,
Jednak dalej był dzieciakiem, młodym w tej historii
nikt nie myślał, ze na końcu wykrzyczy słowa victorii
W miarę ja dorastał on, dorastało otoczenie,
Zaprzeczenie, zawężenie, nieco wrogie nastawienie,
Oblężenia, liczne bitwy, a wszystko tylko po to,
By znano piękne miejsce, gdzie ciągle króluje złoto,
Znowu topór w prawej dłoni, a w lewej za to tarcza,
Na piersi Biały Orzeł, właśnie zaczyna się walka,
O honor, istnienie, o całe dziedzictwo,
Z pierwszym rozebraniem zakończone wnet dzieciństwo,
Dorosłość uderza tuż za granicami domu,
Kiedy myślami uciekasz, gdy cię niszczą bez powodu,
Rozwodu nie damy między mieszkańcem a ziemią,
Mimo z jednej matki brat, inne cele inną ceną,
Może jeden z najmłodszych, może powód to prosty,
By spalić wszystkie mosty, nie dopuścić do wiosny,
Lecz po ustaleniu stron w tej domowej wojnie,
Gdzie pierwszy raz najmłodszy syn stał się wzorcem,
Odkryto fakt ,że nie tak łatwo jest go stłumić,
A orle na plecach skrzydła nie dadzą śnieżnych piór zgubić,
I kroczy wojownik, już dorosły i spokojny,
Że mimo przeciwności, pozostał ciągle wolny...
Dodaj adnotację do tego tekstu »
Historia edycji tekstu
Komentarze (1):