Jan Budař a Eliščin Band - Hajzlpapír, chleba a kola

Srajtaśma, chleb i kola
Wziąłem sobie kurtkę, szalik i czapkę
wszystko się tego dnia chrzaniło
a potem ją spotkałem tylko tak na ulicy
no, tyle mi się jeszcze w życiu nie zdarzyło

najpierw robiłem tak, że nie zauważam
jak na mnie dobrotliwie i chytrze spogląda
a potem ją naraz wyraźnie słyszę
jak mi tak miękko i kusząco gada

Jestem twoim kryzysem średniego wieku
ze mną się czegoś dowiesz o człowieku
nie bój się będziemy najlepszymi przyjaciółmi
nie wykrzywiaj się na miłość boską tak strasznie kwaśno

w dodatku mi zabrała tramwaj, ale się to zdarza
patrzyliśmy na siebie przed wystawą mięsnego
twarz mi oprawiła w ramy świńskiej głowy
dziwne stroiła miny, a ja już nie czułem się piękny

w torbie miałem srajtaśmę, chleb i kolę,
papier dam do klozetu, chleb zje się po raz który już
przecież dopiero niedawno chodziłem do szkoły
a zaledwie kilka lat czułem się jak dorosły mężczyzna

a ten mój kryzys średniego wieku
co się śni, coś się dowiem o człowieku
śmiała się jak szalona, aż jej chrzęściły kości
klepała mnie z tyłu, niech podobno nie robię sobie kłopotów

miałem ochotę jej nakopać w tyłek
mięsnym by leciała, tłusta tu walnęła
ale powiedziałem sobie nie wypada mi się kłócić
przynajmniej dłonią trzepnąłem o szkło

pytam się, ten kryzys średniego wieku
dokąd to moje życie do dupy tylko, wali się
ona na to, puść sobie telewizję i weź ciepły koc
i biegnij do domu, a ten papier daj do klozetu

spotkałem na ulicy kryzys średniego wieku
co się z nim coś dowiem o człowieku
wykrzywiał się jak moje najlepsze lata
myślę, że już nie są potrzebne żadne dalsze zwrotki