Gano - Jeden z 365

Piąta zero zero księżyc nad Bogucicami
Pięćset jeden sunie pustymi arteriami
Powieki jak co rano mam podparte zapałkami
Z tyłu jakiś typ negocjuje z kanarami
Z przesiadkami znowu nie miałem wyboru
Brudna szyba kradnie światu ostatek koloru
Bez oporu na ulicy ginę w tłumie
Podążam do celu tak jak każdy kto coś umie
I tak w sumie momentami brak mi tchu
A przekrwione oczy sygnalizują brak snu
Teraz tu a za kilka chwil już dalej
Nie mam czasu patrzeć w przyszłość jak miał Edmund Haley
W głowie szalej faktycznie tak to wygląda
Z ta różnicą że nie dam za wygraną jak fronda
Tak jak
sonda eksploruje co nieznane
Kilka odkryć na me konto zapisane
Ref.: Biegnę i nie mogę się zatrzymać
Biegnę, by życiu kroku dotrzymać
Biegnę, wiem że muszę to wytrzymać
Biegnę, żeby pozycję utrzymać
Słońce skrywa się dostojne za horyzontem miasta

Zegary tykają dochodzi osiemnasta
Czas powrotu nastał nieobecne twarze
Myślami daleko opuszczają korytarze
We wszechobecnym gwarze pojedyncze słowa
Zupełnie bez kontekstu rejestruje moja głowa
Ktoś pieniądze chowa drżącymi rękami
Kątem oka wirując za szybkimi palcami
Za swymi plecami słyszę jakieś krzyki
Jeden bierze zamach a drugi robi uniki
Nie czekam na wyniki
bo tabor nie poczeka
Czas nie stoi w miejscu a droga jeszcze daleka
Minuta ucieka co sześćdziesiąt sekund
A ja niespokojny jak negator w czarnym leku

Nie dam się człowieku za zakrętem prosta
Cel w zasięgu ręki no a problem z tyłu został
Ref.
Tłumy szarych ludzi już w objęciach Morfeusza
Kiedy swe emocje przekazuje moja dusza
Wielu z was się rusza pod dyktando bitu

Pot zalewa oczy emocje są już u szczytu
Sięgają zenitu jak nieba Gryfiny
I działają na mnie jak zastrzyk adrenaliny
Osiągam wyżyny pokonuje doliny
Nic mnie nie zatrzyma tak jak schodzącej lawiny
Ekstremalne wyczyny dla mnie naturalne
Wybuchowy rap jak materiały łatwopalne
Niezniszczalne zupełnie tak jak Nebola
W kręgu zainteresowań tylko główna rola
Nie oddaje pola modyfikuje wpisy
Biegnę po Wiktorię dureń wymyśliły nisy
Ujawniam kulisy rzucam nowe światło
Podnoszę poprzeczkę żeby nie było za łatwo
Ref.