Angi (RepRymEnda) - Mimo że

mimo że
mimo że
mimo że
mimo że
I mimo że nie miałem już nawijać o chlaniu i dupach
To patrzysz tak na mnie jakbym znowu miał upaść
Ja przecież ciągle słucham albo chciałbym jeszcze słyszeć
Nie chce słyszeć o tym co było przez to ciągle milczę
I zamykam się w domu piszę w swoim pokoju
Nie mam od kogo już czerpać lekcji wzoru
Odkąd człowiek bez honoru może nagrywać te track'i
Ile można pić żeby wziąć się do pracy
Teraz powiem pewnie że każdy robi, tak jak ja robię
To praktycznie bo w teorii jestem sam
Pomaga często mój brat chociaż szósty rok już mija
Odkąd w skype'a przerodziła się nasza braterska przyjaźń
A ja trzeci rok nawijam od trzech lat niepodrabialny
Chociaż kradnę bity z neta mój wokal jest unikalny
Zmieniasz jak rękawiczki te panny taki usłyszałem przeciek
W życiu nie miałem prawdziwej panny bo nie noszę rękawiczek

ref:
Niosę na barkach ciężar rzeczywistośći
Mam w sobie tą dumę która łączy wszystkie wątki
Myślę często bez potrzeby zostwiam kawałek siebie
Chcę obudzić się i spojrzeć z góry na glebę

Ej słyszysz ten kawałek z serca to ono jest moją mową
Podróż na bezludną wyspę tu i tak nie mam cię obok
Chłopaki nie płaczą obce jest im to stwierdzenie
Bo chłopaki też płaczą kiedy odmawia sumienie
A ja nie rozumiem wiele pewnie tego nie rozumiesz
Dla mnie liczy się muzyka miłość nie zawsze szacunek
Mam nadzieję że pofrunę po śmierci gdzieś w dobre miejsce
Chociaż wciąż mam czyste buty ale niekoniecznie serce
Rozwcieczony tłum chce więcej niż tylko dobrego rapu
Z podejściem dla ludzi lepsze lądowanie w piachu
Kocham swoje życie brachu ty swoje staraj doceniać
No co po nas pozostanie to nic nie warte wspomnienia
Pozostanie moja wena którą przejmie mój siostrzeniec
Prawie roczny skarb mej siostry kiedyś będzie grał na scenie
Niosę brzmienie które trafia na twoje kolumny
Kiedy zdechnę to nie w smutku odejdę dumny.

ref:
Niosę na barkach ciężar rzeczywistośći
Mam w sobie tą dumę która łączy wszystkie wątki
Myślę często bez potrzeby zostwiam kawałek siebie
Chcę obudzić się i spojrzeć z góry na glebę