Fazi - To nie nasz czas (feat. KNT)

Miałeś być naszym prywatnym azylem,
miałem Cię za dobroć nawet zatrzymałem chwilę,
przy Tobie uwagę, nawet zaufałem,
nie zdarza się to często minęli kabaret,
retro.
Jednak cyber mrzonki, nie tylko w piątki,
gdy takie doznania, przerastają ego,
egocentryk, niby wiem, że na niby,
niby gdyby zwidy, są na topie,
żeby przykryć ziemią prawdę,
tak na poważnie dzisiaj już nie zasnę,
witamy baśnie, pobudka już dobranoc,
nie pierwszy, ostatni, podda się chaos,
gdzieś zgubiona w złocie tożsamość,
zło, symbioza wspólna jak narośl,
przeszkadza, nie tylko wizualnie,
świat jak zawsze sterowany zdalnie,
przez amatorów, obija się dmuchawiec,
przy każdym podmuchu, kolejny szmatławiec,
rozpierdala się na części,
klasyk, faza,
dżuma to dzieło, dżuma to zaraza.

I tak warto żyć.
Tego nam nie odbierze nikt.
I tak warto żyć.
Choć przed nami wzburzony Styks.

I tak warto żyć.
Tego nam nie odbierze nikt.
I tak warto żyć.
Choć przed nami wiruje Styks.

I tak warto żyć.
Tego nam nie odbierze nikt.
I tak warto żyć.
Choć przed nami wzburzony Styks.

I tak warto żyć.
Tego nam nie odbierze nikt.
I tak warto żyć.
Choć przed nami wiruje Styks.

I tak warto żyć.
Tego nam nie odbierze nikt.
I tak warto żyć.
Choć przed nami wzburzony Styks.

I tak warto żyć.
Tego nam nie odbierze nikt.
I tak warto żyć.
Choć przed nami wiruje STYKS!

I tak warto żyć...
I tak warto żyć...

Choć przed nami wiruje STYKS!

Został zamurowany w podziemnej krypcie,
tracił dużo krwi, przy każdej nowej bitwie,
stał, patrzył jak zaczarowany,
gdy ktoś niweczył misterialne(?) plany.
Był obojętny, pomyślał wszystko jedno,
nikt nie rozumie nawet gdy trafia w sedno,
ludzkich sumień, ćwiartuje zabobony, myśli,
duchy nad nami, bez pośpiechu jak turyści,
zwiedzają kolejne stany świadomości,
kurwa rydwany(?) w opium pościg,
świat nie widział ślepy i głuchy,
i tak we wszystko wkłada paluchy.
(tutaj powinno być jeszcze kilka wersów,
ale nie potrafię ich zupełnie rozszyfrować,
bit jest za głośny i głos Faziego mocno ginie)