Ravi - Wyjeżdżam

Dziś pakuje walizki, wyjeżdżam śmiale, jak najdalej,
W nieznane, wiesz co jest grane, pedale, skumaj ten talent.
Odnalazłem się na bitach, teraz płynę jak kapitan,
Bez pytań, to ta nawijka, nie wyląduje w śmietnikach.
Nowe horyzonty, życia checkpointy, rap na głośnikach,
Mam tu swe kąty i kręcę jointy, nie pytaj.
Nowy etap, nowy flow, wbiłem jakby wyższy level,
Hejtuj, hejtuj, ja posłucham, wciąż jestem lepszy od Ciebie.
Czy zmieniłem się nie wiem, czy na lepsze weź to oceń,
Kiedyś byłem no name'm teraz robię rap, weź to doceń.
Chodź przez to często ranię, teraz mam w to wyjebane,
Pograne, pozamiatane, po balowane na amen.
Dobieram te słowa, leje się wódka Wyborowa,
Impreza domowa, od której pęka głowa.
To poezja nałogowa, libacja alkoholowa,
Bez słowa wyjeżdżam i życie zaczynam od nowa.

Jak już wcześniej wspominałem, baluję - to jest mój harem,
Choć o tym nie pomyślałem ile serca w to wkładałem.
Reakcji ludzi się nie bałem, teraz mi się to odpłaca,
Choć hajs nadal się nie zgadza to co chwilę leczę kaca.
Koncertowa trasa, to marzenie do spełnienia,
Jakie są Twoje wrażenia? Odpowiesz: do zobaczenia!
Moją przyszłością jest scena, coraz częściej mnie tam widzicie,
Powiesz, że niszowy raper? Wiem to, lecz będę na szczycie!
Jeszcze się zdziwicie, jeszcze mnie przeprosicie,
A ja sprzedam wam fakera jak przyjdziecie po płytę.
Bębniący bas jak Nas zachipnotyzuje Was,
I będziecie chcieli więcej, nie odpędzę się od braw.
Dumny jak paw, że zrobiłem taki progres,
Słuchając odpływasz w podróż, jeszcze się spotkamy ziombel.
Zaczynając nie myślałem, przyszłości z tym nie wiązałem,
Jednak sam się przekonałem a czas pokaże co dalej.

Pokazać na co mnie stać? No to masz, no to łap,
No to klaszcz, no to rap, całkiem inny jest mój świat.
Przekazu tu nie ma brat, to jest tylko walka słowa,
Bo pomimo przeciwności wciąż do góry moja głowa.
Nagrywanie na poczekanie, mastering też się ogarnia,
I na co mi dobre studio jak z szafy leci ta barwa.
Choć wielu się śmiało, gadało, krytykowało,
To zszokował ich ten wokal i sami wbili coś nagrać.
Dobra, dobra, stop, bo z tematu trochę zszedłem,
Miałem przekazać, że mam dosyć, że wyjeżdżam, zamknij gębę.
Tak już jest jak się nakręcę, dobrych rymów nigdy dosyć,
Choć z panczami słabo stoję to muszę wersy zaostrzyć.
Nowy rok, nowy skok, nowa jakość, nowy ton,
Też sam liczę grosz do grosza, lecz motywujecie, ziom!
Dobry bit to jak dom do zagospodarowania,
Nie doświadczysz tutaj lipy, piona, lewa, w pożegnaniach.