Wystarczy się zalogować, aby wyłączyć wszystkie reklamy. Zapraszamy do naszej społeczności!
Zaloguj się
i wykorzystaj wszystkie możliwości serwisu!Inne teksty piosenek
Nahko and Medicine for the People
Popularne teksty
11. Luna - The Tower
Nahko and Medicine for the People - Ghosts Embodied
Ghosts Embodied
Tekst dodał(a): guuuziu
Edytuj tekst
Tłumaczenie dodał(a): dokpkp
Edytuj tłumaczenie
Teledysk dodał(a): guuuziu
Edytuj teledysk
Tekst piosenki:
Well I'd like to be enjoying the height of a giant
Or the will of a great chiefs son
But I'm somewhere in the middle, with my feet slippin' off the pedals
I'm a two legged bended, wounded knee
And my silence turned to thoughts, am I in constant disbelief
I exist personified as the truth
Do I live life like a thief, or am I just reading energy
That which I teach, through my teeth, becomes what I preach
Oh I sure would like to live without the burden of commitment
Not attached to any person, place or thing
But it's such a heavy load to carry nowhere alone
I am hopeful but tiring
Because some of us are ghost embodied
Like a face or a figure in the flesh
What you saw was a reflection of a moment
It was never really ever there
It was never really ever there
Well I sure would like to thrust all my shadows to the dust
Or purify and may justice be served
Such an old man for a young man, understanding what he can
Of a blessing and of a curse
I'm a ghost taking a form, a very temporary form
May it be uncommonly found in a grove
I choose a community of trees over a community of buildings
And I know I don't seek this alone
Yes I know I don't seek this alone
Because some of us are ghosts embodied
Like a face or a figure in the flesh
What you saw was a reflection of a moment
It was never really ever there
It was never really ever there
Well I'd like to set afoot, and have myself a look
'Round the bend of the great red road
I would offer up a pipe, for the chorus for my life
With the guidance and wisdom to know
That
Some of us are ghost embodied
Like a face or a figure in the flesh
What you saw was a reflection of a moment
It was never really ever there
It was never really ever there
I choose a community of trees over a community of buildings
And I know I don't seek this alone (x2)
Or the will of a great chiefs son
But I'm somewhere in the middle, with my feet slippin' off the pedals
I'm a two legged bended, wounded knee
And my silence turned to thoughts, am I in constant disbelief
I exist personified as the truth
Do I live life like a thief, or am I just reading energy
That which I teach, through my teeth, becomes what I preach
Oh I sure would like to live without the burden of commitment
Not attached to any person, place or thing
But it's such a heavy load to carry nowhere alone
I am hopeful but tiring
Because some of us are ghost embodied
Like a face or a figure in the flesh
What you saw was a reflection of a moment
It was never really ever there
It was never really ever there
Well I sure would like to thrust all my shadows to the dust
Or purify and may justice be served
Such an old man for a young man, understanding what he can
Of a blessing and of a curse
I'm a ghost taking a form, a very temporary form
May it be uncommonly found in a grove
I choose a community of trees over a community of buildings
And I know I don't seek this alone
Yes I know I don't seek this alone
Because some of us are ghosts embodied
Like a face or a figure in the flesh
What you saw was a reflection of a moment
It was never really ever there
It was never really ever there
Well I'd like to set afoot, and have myself a look
'Round the bend of the great red road
I would offer up a pipe, for the chorus for my life
With the guidance and wisdom to know
That
Some of us are ghost embodied
Like a face or a figure in the flesh
What you saw was a reflection of a moment
It was never really ever there
It was never really ever there
I choose a community of trees over a community of buildings
And I know I don't seek this alone (x2)
Dodaj adnotację do tego tekstu » Historia edycji tekstu
Tłumaczenie :
Pokaż tłumaczenieCóż, chciałbym szczycić się znaczącą pozycją
Lub mądrością syna wielkiego wodza
Ale jestem gdzieś pośrodku, tracę równowagę
Jestem dwunożną kruchą postacią, zranionym kolanem
A moje milczenie pobudza mnie do myślenia, jestem w ciągłym niedowierzaniu
Czy istnieję jako uosobienie prawdy?
Czy żyję jak złodziej, czy też jestem tylko formą energii
To, o czym szepczę wargami, staje się tym, o co się modlę
Och, z pewnością chciałbym żyć bez tego ciężaru
Nie przywiązany do żadnej osoby, miejsca ani rzeczy
Ale ciężkie jest to brzemię, które na próżno noszę
Nie tracę ducha, choć to nią łatwe
Ponieważ niektórzy z nas są ucieleśnieniem ducha
Choć jak i my są z krwi i kości
To, co zobaczyłeś, było chwilowym wrażeniem
Nigdy tak naprawdę się nie zdarzyło
Nigdy tak naprawdę się nie wydarzyło
Cóż, tak bardzo chciałbym pogrzebać wszystkie moje winy
Lub zmyć je, by moc dalej żyć sprawiedliwie
Jak mędrzec dla młodego, rozumiejący ile znaczy
Błogosławieństwo i klątwa
Jestem duchem przyjmującym na moment tę formę
Którą można tylko dostrzec pośród drzew
Wybieram otoczenie lasu, nie towarzystwo budynków
I wiem, że nie szukam tego sam
Tak, wiem, że nie szukam tego sam
Ponieważ niektórzy z nas są ucieleśnieniem duchów
Choć jak i my są z krwi i kości
To, co zobaczyłeś, było chwilowym wrażeniem
Nigdy tak naprawdę się nie zdarzyło
Nigdy tak naprawdę się nie wydarzyło
Cóż, chciałbym pójść i rozejrzeć się
Za zakrętem wielkiej szkarłatnej drogi
Zaproponowałbym fajkę, na refren mojego życia
Z wytycznymi i mądrością, aby wiedzieć
Że
Niektórzy z nas są ucieleśnieniem ducha
Choć jak i my są z krwi i kości
To, co zobaczyłeś, było chwilowym wrażeniem
Nigdy tak naprawdę się nie zdarzyło
Nigdy tak naprawdę się nie wydarzyło
Wybieram otoczenie drzew zamiast szarości miasta
I wiem, że nie szukam tego sam (x2)
Lub mądrością syna wielkiego wodza
Ale jestem gdzieś pośrodku, tracę równowagę
Jestem dwunożną kruchą postacią, zranionym kolanem
A moje milczenie pobudza mnie do myślenia, jestem w ciągłym niedowierzaniu
Czy istnieję jako uosobienie prawdy?
Czy żyję jak złodziej, czy też jestem tylko formą energii
To, o czym szepczę wargami, staje się tym, o co się modlę
Och, z pewnością chciałbym żyć bez tego ciężaru
Nie przywiązany do żadnej osoby, miejsca ani rzeczy
Ale ciężkie jest to brzemię, które na próżno noszę
Nie tracę ducha, choć to nią łatwe
Ponieważ niektórzy z nas są ucieleśnieniem ducha
Choć jak i my są z krwi i kości
To, co zobaczyłeś, było chwilowym wrażeniem
Nigdy tak naprawdę się nie zdarzyło
Nigdy tak naprawdę się nie wydarzyło
Cóż, tak bardzo chciałbym pogrzebać wszystkie moje winy
Lub zmyć je, by moc dalej żyć sprawiedliwie
Jak mędrzec dla młodego, rozumiejący ile znaczy
Błogosławieństwo i klątwa
Jestem duchem przyjmującym na moment tę formę
Którą można tylko dostrzec pośród drzew
Wybieram otoczenie lasu, nie towarzystwo budynków
I wiem, że nie szukam tego sam
Tak, wiem, że nie szukam tego sam
Ponieważ niektórzy z nas są ucieleśnieniem duchów
Choć jak i my są z krwi i kości
To, co zobaczyłeś, było chwilowym wrażeniem
Nigdy tak naprawdę się nie zdarzyło
Nigdy tak naprawdę się nie wydarzyło
Cóż, chciałbym pójść i rozejrzeć się
Za zakrętem wielkiej szkarłatnej drogi
Zaproponowałbym fajkę, na refren mojego życia
Z wytycznymi i mądrością, aby wiedzieć
Że
Niektórzy z nas są ucieleśnieniem ducha
Choć jak i my są z krwi i kości
To, co zobaczyłeś, było chwilowym wrażeniem
Nigdy tak naprawdę się nie zdarzyło
Nigdy tak naprawdę się nie wydarzyło
Wybieram otoczenie drzew zamiast szarości miasta
I wiem, że nie szukam tego sam (x2)
Historia edycji tłumaczenia
| Tekst: |
Nahko Bear Edytuj metrykę |
|---|---|
| Wykonanie oryginalne: |
Nahko and Medicine for the People |
Komentarze (0):