Ghostemane - Bow

Nie przejąłem się niczym od 1991
I włożę to w swoje życie swoją pierdoloną bronią
Żaden ze mnie zabójca, ale nie biorę nic od nikogo
Szmato, ukłoń się, kurwa
Albo możesz już nigdy nie zobaczyć słońca
Jestem najprawdziwszym raperem jakiego kiedykolwiek zobaczysz z 5-6-1
Same dranie, które będą nienawidzić tych innych, którzy nie mają poczucia humoru
Ale nie zawaham się postawić cię na twoim pierdolonym miejscu,
Gdzie skurwiele chcą usiąść w kółeczku i nienawidzić
Ale kiedy przybędę i stanę z nimi twarzą w twarz,
Zmienią swoje zdania, bo zaznają odrobiny smaku
Przylgnij do swoich słów i teraz zakryj swoją twarz
Wstydzisz się, że pochodzę z tej samej części miasta
Ale to ja teraz tworzę, spójrz teraz na siebie
Z nienawiści do ziomka, starasz się przeżyć jego marzenia
Podczas gdy siedzisz w pustej Civic z pustym kontem
Jeśli nadal nie dotarło do ciebie - jestem najprawdziwszym reprezentantem Florydy, na całego
Solo skład aż po grób
Nie ufam nikomu w grze
Każdy w tej grze jest taki sam
Patrzę ci w twarz i mówię tylko jedną rzecz
Już następnego dnia ta rzecz się zmieni
Wykrzykuję do prawdziwych ziomków, że wiem, bo wiem, że się nie ugniesz
Każdy uderza o podłogę
Psiarnia ma ciągi
Pieprzyć te wszystkie kurwy
Węże w trawie są wierne jedynie forsie
Nie mam żadnej nadziei
Negatywny umysł, ale w środku nic, żeby [?] biały chłopcze
z w pełni czarną duszą z 22-calowego chromu
Zamierzam trzymać to zimne dopóki nie przebije mojej kieszeni
Wykrzykuję Dirty Boyz od zatoki po wybrzeże
Mam wyjebane od 1991
I włożę to w swoje życie swoją pierdoloną bronią
Żaden ze mnie zabójca, ale nie biorę nic od nikogo
Szmato, ukłoń się, kurwa
Albo możesz już nigdy nie zobaczyć słońca
Większość z was tak naprawdę nie wie jak zareagować
Kiedy widzicie chudego białego gościa pokrytego dziarami
Plujecie w jego rapy jakbyście chcieli zaatakować
Pierwsze co chcecie zrobić to zaatakować (wyluzuj)
Podziękujcie swojemu Bogowi, którego prawdopodobnie nigdy nie poznacie
Bo w tych czasach jesteście anonimowi
Anonimowość jest synonimem "zbyt wystraszony by pokazać swoją twarz"
To mnie nie kręci
Bywam szalony
Mam Grand Marquisa, nie potrzebuję Mercedesa
Dorastałem nie mając niczego prócz drzewa
I tak mi się udało
Wstałem z tych jaj bo nie mogłem zaniknąć
Boże, wsadź we mnie kulkę jeśli nie chcesz żebym sam to zrobił
I nigdy nawet przez sekundę nie myśl, że zmyślam
Bo miażdżę jak 50/50
Popieram pozostawanie świadomym
Jednocześnie mam rachunki do opłacenia, maszkaro spoczywaj w pokoju
Jeśli nie dla niego to w ogóle by mnie nie było
Marzyciele gadają, a ja robię swoje
Ci którzy nie potrafią nienawidzić tego, co widzą
Weź trochę OJ, dodaje go do OE
Nie pij tego dopóki nie będziesz gotowy na LSD
Halucynogeny zwalają mnie z nóg
Ale pozostaję gotowy, bo ziomek nie może mnie przebić
Mam wyjebane od 1991
I włożę to w swoje życie swoją pierdoloną bronią
Żaden ze mnie zabójca, ale nie biorę nic od nikogo
Szmato, ukłoń się, kurwa
Albo możesz już nigdy nie zobaczyć słońca
Lepiej, żeby twoja skóra była cieńsza od Nicki Minaj
Jeśli nie jesteś wojownikiem, to lepiej przylgnij do kamuflażu
Bo pizdy sobie z tym nie poradzą, tak samo jak oszuści
Nie przestawaj chować twarzy tak samo jak śladu swego istnienia