Dempsey - Dziecko

Leciały mu łzy, spadały jak krople deszczu
Czemu mama już nie kocha taty, bez sensu
Zaplątany, zagubiony gdzieś w własnym świecie
Pomyśl teraz matko jak się czuje Twoje dziecię

Śluby bez miłości, potem znikają rodzice
Gdzie sa te wartości, które były kiedyś, krzyczę!
W imieniu ich dzieci, pytam co się stało z światem
Czemu ich rodzice dają taki przykład zatem

A po kilku latach spójrz mu kobieto w oczy
Awantury w domu i mnóstwo bezsennych nocy
Brak wartości w domu, młody szuka na ulicy
Zamiast bezpieczeństwa ma na dłoniach ślady biczy

Rozwód, nowy partner, chwilowa przygoda
Nie liczy się dziecko, tylko tej szmaty wygoda
Hałasy za ścianą, seks, narkotyki, alko
Ty nie jesteś matką szmatką, nawet nie kochanką.

Cisza i hałas i ciągle to samo
Pyta się Boga czemu go to spotkało
Pyta się ciągle ile jeszcze wytrzyma
Chce swego taty, nie chce ojczyma (x2)

Siedział tam na mostku, gdzie płynęła mała rzeczka
Prosił Boga, by nie trafił znów do domu dziecka
Miał zmieszane myśli chciał odebrać sobie życie
I nie wiedział czemu jego tata woli picie

Miał szesnaście lat, całe życie przed oczami
Intelektem błyszczał chłopak przed rówieśnikami
Nie chce być jak ty, wykrzyczał do swego ojca
Z bólem w sercu odszedł, szukając nowego wzorca

Miał charakter mężny, mimo tak młodego wieku
Więc zastanów się nad sobą na prawdę, człowieku
To muzyka prawy ten przekaz, nie dla każdego
Pomyśl, ile możesz dać dziecku wspaniałego

Otwórz oczy na to jak ono bardzo Cię kocha
To dla niego walcz z siła mitycznego smoka
Nie bierz go do baru, zabierz go do domu Pana
I nowe wartości wpajaj od samego rana

Cisza i hałas i ciągle to samo
Pyta się Boga czemu go to spotkało
Pyta się ciągle ile jeszcze wytrzyma
Chce swego taty, nie chce ojczyma (x4)