Dasiek - Samotność

1.
Stoję na dworcu sam, czekam znów na Ciebie
Wiedząc, że już nie ma nas , a autobus nie przyjedzie
I nie jestem pewien czy w ogóle ma to sens
Nie wiem, czy coś czuję, w sumie to już nie wiem czego chce
Z oczu nie wypuszczam łez, życie każe mi być twardym
I kurwa los rozdał mi znów słabe karty.
Nie chcę przyjaźni, które zaraz się rozpadną.
Nie chcę Cię ranić przez moją chorą zazdrość.
Nie mogę zasnąć, noc nie daje snu
I boli to tak bardzo, gdy nie ma Ciebie znów..
Tracę już puls, nie czuję nawet serca,
Bo jest zimne,jak lód, dlatego każesz mi spieprzać..
Nie stać mnie na to, by powiedzieć Ci to w twarz.
Wiedz, że Cię kocham mimo wszystkich ran i wad.

Ref.
Znowu upadam i nadal nie mam nikogo, wiesz , muszę się naćpać przez pieprzoną samotność.
Ulice mokną, a ja stoję między nimi i między pęknięciami w nich a mną nie ma różnicy. / 2x

2.
Kolejny dzień, ten sam dworzec i ja
Na dworze -5 i chyba spadła mi pierwsza łza.
Oprócz tych kłamstw, nie mieliśmy nigdy nic,
Żyję dla chwil, dla dni, w których zapalisz mi znicz.
Nigdy nie było ' my ' , nigdy nie będzie ' nas '
Nigdy nie wróci już ten pierdolony czas
I chcę zostać sam, w sumie to jestem sam,
Bo nikt kurwa nie rozumie, że spierdala mi ten świat...
Mam mnóstwo wad, brak choć jednej zalety
I użalam się nad sobą, jak jebany kretyn.
Nie mam kobiety, nie chcę innej niż Ona,
Nawet jak przypadkiem tonąłem innym w ramionach.
To się cofam i nic nie mówię, i odchodzę
Bo nie umiałbym kochać przypadkowych kobiet.

Ref.
Znowu upadam i nadal nie mam nikogo, wiesz , muszę się naćpać przez pieprzoną samotność.
Ulice mokną, a ja stoję między nimi i między pęknięciami w nich a mną nie ma różnicy. / 2x