Ewa Błaszczyk - Nerwica w granicach normy

Tekst piosenki:


Nie wiem, co się ze mną stało,
nie wiem, co się we mnie dzieje:
jak ktoś ma duszę i ciało,
podobno ma jeszcze nadzieję?

Panie doktorze, dlaczego tak,
dlaczego tego mi brak?
Nie przeszkadzam panu, nie?
Przyszłam do pana jak niejedna.

Pan jest tu po to, by słuchać mnie…
A te firanki to jedwab?
Mam usiąść czy, czy się położyć?
Nieważne, nie o to chodzi…

Zdrożało, za mało, nie starczy,
są buty, a nie w tym numerze.
Zmęczona sklepowa coś warczy,
jaśminy zakwitły na skwerze.

W popychu, w pośpiechu, w zaduchu
rajstopy ktoś podarł mi drutem.
Tak jakoś mi nie jest do śmiechu —
i smutek, i smutek, i smutek.

Pan o tym wie, panie psychiatro,
ten świat mi się zdaje potworny.
Ja wiem, w życiu to nie ma tak łatwo —
nerwica w granicach normy…

Kolejki, kolejki, w kolejkach:
czy dają, gdzie dają, co dają?
Wśród tłumu, wyprana z rozumu*,
stanęłam, postałam — nie mają.

Kto komu, gdzie komu, do domu,
mężowie i dzieci czekają.
Kupiłam — nie mówcie nikomu —
powrotny bilet do raju…

Pan o tym wie, panie doktorze:
kobieta to człowiek odporny.
Jest źle — czy pan na to pomoże?
Nerwica w granicach normy…

Czy to już wszystko, czy jest tak źle,
czy to nas wszystkich dotyczy?
Czy mam się śmiać, czy ronić łzę
wśród tylu obiektywnych przyczyn?

Odnajdę, potrzymam, porzucę —
mnie takie się żarty trzymają.
Pojadę, pożyję i wrócę,
i z raju przyjadę do kraju,

Mam szukać — odnajdę, porzucę,
bo życie to flauty i sztormy.
Pojadę, pożyję i wrócę —
nerwica w granicach normy…

Receptę dostałam od pana,
doktorze, wystałam, dostałam.
Grzmotnęłam to wszystko do zlewu,
bez gniewu, doktorze, bez gniewu.

To życie jest moje czy czyjeś?
Źródlanej się wody napiję.
A wtedy, nadziejo, mnie prowadź —
jak trzeba, to mogę zwariować.

Przeczekam, doczekam się formy.
Łagodna, liryczna
diagnoza kliniczna:
nerwica w granicach normy…

Nerwica w granicach normy…


* w innej wersji: „Na kartki, w soboty i czwartki”