Tekst piosenki:
Nie wiem, co się ze mną stało,
nie wiem, co się we mnie dzieje:
jak ktoś ma duszę i ciało,
podobno ma jeszcze nadzieję?
Panie doktorze, dlaczego tak,
dlaczego tego mi brak?
Nie przeszkadzam panu, nie?
Przyszłam do pana jak niejedna.
Pan jest tu po to, by słuchać mnie…
A te firanki to jedwab?
Mam usiąść czy, czy się położyć?
Nieważne, nie o to chodzi…
Zdrożało, za mało, nie starczy,
są buty, a nie w tym numerze.
Zmęczona sklepowa coś warczy,
jaśminy zakwitły na skwerze.
W popychu, w pośpiechu, w zaduchu
rajstopy ktoś podarł mi drutem.
Tak jakoś mi nie jest do śmiechu —
i smutek, i smutek, i smutek.
Pan o tym wie, panie psychiatro,
ten świat mi się zdaje potworny.
Ja wiem, w życiu to nie ma tak łatwo —
nerwica w granicach normy…
Kolejki, kolejki, w kolejkach:
czy dają, gdzie dają, co dają?
Wśród tłumu, wyprana z rozumu*,
stanęłam, postałam — nie mają.
Kto komu, gdzie komu, do domu,
mężowie i dzieci czekają.
Kupiłam — nie mówcie nikomu —
powrotny bilet do raju…
Pan o tym wie, panie doktorze:
kobieta to człowiek odporny.
Jest źle — czy pan na to pomoże?
Nerwica w granicach normy…
Czy to już wszystko, czy jest tak źle,
czy to nas wszystkich dotyczy?
Czy mam się śmiać, czy ronić łzę
wśród tylu obiektywnych przyczyn?
Odnajdę, potrzymam, porzucę —
mnie takie się żarty trzymają.
Pojadę, pożyję i wrócę,
i z raju przyjadę do kraju,
Mam szukać — odnajdę, porzucę,
bo życie to flauty i sztormy.
Pojadę, pożyję i wrócę —
nerwica w granicach normy…
Receptę dostałam od pana,
doktorze, wystałam, dostałam.
Grzmotnęłam to wszystko do zlewu,
bez gniewu, doktorze, bez gniewu.
To życie jest moje czy czyjeś?
Źródlanej się wody napiję.
A wtedy, nadziejo, mnie prowadź —
jak trzeba, to mogę zwariować.
Przeczekam, doczekam się formy.
Łagodna, liryczna
diagnoza kliniczna:
nerwica w granicach normy…
Nerwica w granicach normy…
* w innej wersji: „Na kartki, w soboty i czwartki”
Dodaj adnotację do tego tekstu »
Historia edycji tekstu
Komentarze (0):