Tekst piosenki:
Кони
Вдоль обрыва, по-над пропастью, по самому краю
Я коней своих нагайкою стегаю, - погоняю, -
Что-то воздуху мне мало, ветер пью, туман глотаю,
Чую, с гибельным восторгом - пропадаю, пропадаю!
Чуть помедленнее, кони, чуть помедленнее!
Вы тугую не слушайте плеть!
Но что-то кони мне попались привередливые,
И дожить не успел, мне допеть не успеть!
Я коней напою,
Я куплет допою,-
Хоть немного еще постою на краю!...
Сгину я, меня пушинкой ураган сметет с ладони,
И в санях меня галопом повлекут по снегу утром.
Вы на шаг неторопливый перейдите, мои кони!
Хоть немного, но продлите путь к последнему приюту!
Чуть помедленнее, кони, чуть помедленнее!
Не указчики вам кнут и плеть.
Но что-то кони мне попались привередливые,
И дожить я не смог, мне допеть не успеть.
Я коней напою,
Я куплет допою,-
Хоть немного еще постою на краю!...
Мы успели - в гости к богу не бывает опозданий.
Так что ж там ангелы поют такими злыми голосами?
Или это колокольчик весь зашелся от рыданий,
Или я кричу коням, чтоб не несли так быстро сани?
Чуть помедленнее кони, чуть помедленнее!
Умоляю вас вскачь не лететь!
Но что-то кони мне достались привередливые,
Коль дожить не успел, так хотя бы допеть!
Я коней напою,
Я куплет допою,-
Хоть мгновенье еще постою на краю!...
Dodaj adnotację do tego tekstu »
Historia edycji tekstu
Komentarze (5):
Nad przepaścią, nad otchłanią, gnam urwiska samym skrajem
Konie w saniach wciąż poganiam, lejce ściskam, tnę nahajem
Płonę, tchu mi brak, a cienia ulgi wiatr i mgła nie daje
W tym zachwycie zatracenia pachnie piekłem, pachnie rajem
Trochę wolniej, bystre konie, dajcie nabrać tchu
Niech szalony was nie pędzi knut!
Lecz kapryśne los dał konie, rwą galopem w chłód
Moje dni już policzone, dla mej pieśni brak już nut…
Koniom wody dam, gdzieś u śmierci bram
Pieśń dośpiewam, gdybym chwilę nad otchłanią mógł przystanąć!
Wiem, że zginę, zimny wicher niczym puch mnie zmiecie z dłoni
Za saniami zaprzęg świtem wlec mnie będzie w białym pyle
Więc zwolnijcie moje konie, po co pędzić, po co gonić?
Przystań blisko, wyścig do niej opóźnijcie, choć na chwilę
Trochę wolniej, bystre konie, dajcie nabrać tchu
Niech szalony was nie płoszy knut!
Lecz kapryśne los dał konie, rwą galopem w chłód
Me godziny policzone, dla mej pieśni brak już nut…
Koniom wody dam, gdzieś u śmierci bram
Pieśń dośpiewam, gdybym chwilę nad otchłanią mógł przystanąć!
Przystań Niebo. Nie odmówisz, gdy Ten z góry w gości prosi
Czemu więc anielskie chóry tak się złoszczą wniebogłosy?
Może to dzwoneczek z drogi, cały szlochem się zanosi?
Może krzyk mój, pełen trwogi, tak rozdziera czerń tej nocy?
Trochę wolniej, bystre konie, dajcie nabrać tchu
Błagam was, szalony cichnie knut!
Lecz kapryśne zbyt są konie, rwą galopem w chłód
Tam już śmierć me studzi skronie, niech więc pieśń choć skończę tu
Koniom wody dam, gdzieś u śmierci bram
Pieśń dośpiewam, na mig gdybym nad otchłanią mógł przystanąć!
ks. Mariusz Synak, Słupsk
Pokaż powiązany komentarz ↓
Pokaż powiązany komentarz ↓
konie swe nahajem smagam i popędzam... i popędzam.
Lecz brakuje mi powietrza, piję wiatr i mgłą się krztuszę,
i w śmiertelnej trwodze czuję, że już po mnie! - Odejść muszę.
Odrobinę wolniej konie... odrobinę choć.
Nie słuchajcież wy bata, on łże!
Ale konie narowiste przeznaczył mi los.
I tak żyć się chce i dośpiewać tę pieśń.
Ja i koniom dam pić,
ja i pieśni dam żyć,
choć przez chwilę mi tylko na krawędzi tkwić.
Zginę, wiem. Mnie tak jak puszek z dłoni zmiecie huragan
i powloką saniami po śniegu, jak jeńca.
Ech, wy konie, zwolnijcie i przedłużcie o chwilę,
choć o chwilę... tę podróż w nieznane, do końca.
Odrobinę wolniej konie, odrobinę choć.
Bo ten bat... ani pan, ani car!
Ale konie narowiste przeznaczył mi los.
I tak żyć bym chciał i ta pieśń niech trwa.
Ja i koniom dam pić,
ja i pieśni dam żyć,
choć przez chwilę mi tylko na krawędzi tkwić.
Zdążyliśmy. W tę gościnę i tak nikt się nie spóźnia.
Ale czemuż to anieli krzywo na nas spoglądają?
Czy to u mych sani dzwonek się rozszlochał ogłupiały,
czy to ja do koni krzyczę, żeby wolniej, wolniej gnały?!
Odrobinę wolniej konie, odrobinę choć.
Błagam was: i nie w skok, i nie w cwał!
Ale konie narowiste przeznaczył mi los.
Skoro życie me gdzieś, niech więc choć trwa pieśń.
Ja i koniom dam pić,
ja i pieśni dam żyć,
choć przez chwilę mi tylko na krawędzi tkwić.
tłum. Paweł Orkisz