PW Gruba Ryba - Pamiętaj o Śmierci

Kiedy życie naciska na głowę, się wali,
nie wszystko można opisać słowami.
Opary Sahary, a na niej lód,
serce bije dopóki jest puls.
Kołyska i grób - dwie różne kwestie,
podobno pieniądze dają tu szczęście.
Kocham to miejsce, nie wszystko ma cenę,
prochy i temat i kwitnie interes.

Pysk się śmieje, niebo piekło, tracisz znów grunt pod nogami.
Bywa często, nie ma lekko niekiedy toniemy, zostajemy sami.
Jak titanic, po prostu echo, jedyna nadzieja, rachunek - to detoks.
Wokół beton, nie widzę zmiany, pierw się rodzimy, później umieramy.

Sam na sam z losem, tango.
Nadzieja zawsze bywa ostatnia.
Choć płynę pod prąd, lecę pod wiatr,
zawsze łatwo zaliczyć jest faul start.
Istnieje szansa, Bóg o nas zapomniał
sprawiedliwości wokół jest brak.
życie jest jedno: memento mori,
nie zwróci Ci tego żaden hajs.

bije blask ulica wciąga często grząskie bywają bagna
wybierasz drogę po której stąpasz
i z nieba sama nie spada manna
twarda garda przyjmuje ciosy
po to by rano na nowo wstać
wiem co to miłość znam to uczucie
nie nosze maski mam jedna twarz
jak mój brat daję radę
co by nie było to muszę wytrzymać
bo po to mam ręce aby zarabiać
nie dam się nikomu więcej wydymać
to nie finał znam ten temat gdy zbyt ciężki bywa też tlen
otoczenie przytłacza, dusi jak astma i nawet czarna robi się biel
nie mogę słuchać już tych pełnych fałszu słów, ludzi którzy chcą zabrać mi moje szczęście
choć wokół masa kurw, ty przy mnie pewnie stój bo tu jest bracie Twoje miejsce, ej!
nie mogę słuchać już tych pełnych fałszu słów, ludzi którzy chcą zabrać mi moje szczęście
choć wokół masa kurw, ty przy mnie pewnie stój bo tu jest siostro Twoje miejsce.
czasem upadam, na nowo wstaje, bywa ze serce mam zimne jak lód
gubię nadzieje, padam na twarz, po ranach jedynie zostaje ból
po oczach sól raz kolejny, sam nie wiem na kogo mogę brat liczyć
ile już godzin ile już lat spędziłem na tej jebanej ulicy
prochy drugi maratony, powykręcany bywa ten świat
memento mori, Ty bądź przytomny, bo kiedy chłopaku w obiegu grass
czuję fałsz dobrze znam Twój zapach, usta słodkie jak cukrowa wata
suko pamiętam i nie zapomnę, zdrada to zdrada - zasady są proste
..... gubię ostrość, najebany znowu lecę w cug,
łycha czysta, zimny browar plus mocny holenderski skun
kolejny buch w imię ojca, umiera we mnie następna część
ponownie nie mogę do siebie dojść zatracam wszystko gubiąc sens
być the best, biorę co moje wiem co to znaczy bracie szacunek
mam własne zdanie, daje na setkę, nie pojmiesz tego jak nie zrozumiesz
pluje w twarz jeśli musze, dostaniesz tyle, na ile zasłużysz
wieje wiatr lecz pale mosty bywa że wiarą przenoszę góry
lecę na falach widzisz śpię w swoich koszmarach
zraniłeś podnosząc kamień zatem spotka Cię kara
miłość to szmaragd gubiąc moralność często upadasz
pędząc za Babilon śladami ślepego stada
nie wypada samotność zabija wiem to po sobie rany leczy czas
widziałem więcej niż chciałem widzieć
z dala wyczuję zdradę na bank
jak ..... ...... złe wiadomości bywa ze niosę czasem za sobą
niekiedy wystarczy otworzyć umysł i konkretnie ruszyć głową

nie mogę słuchać już tych pełnych fałszu słów, ludzi którzy chcą zabrać mi moje szczęście
choć wokół masa kurw, ty przy mnie pewnie stój bo tu jest bracie Twoje miejsce, ej!
nie mogę słuchać już tych pełnych fałszu słów, ludzi którzy chcą zabrać mi moje szczęście
choć wokół masa kurw, ty przy mnie pewnie stój bo tu jest siostro Twoje miejsce.