Polo G - A King's Nightmare

[Słowa]
Spituję zwrotki, jestem zdesperowany, potrzebuję rezydencji i coupe
Podpisałeś swoje życie i teraz harujesz w studiu
Teraz wisimy na łańcuchach, dawniej stosowano do nas powieszenie
Młodzi skaczą z podwórka, bo nie ma nic innego do roboty
Same kłopoty w dzielnicy, normalne zdanie dla młodzieży
Jesteś królem, nie jesteś gangsterem, mówię ci tylko prawdę
Proszę, uwierz mi na słowo, bo rozsypali wszystkie dowody
Jego starszy brat nie próbuje go ostrzec, tylko nauczył jak strzelać
Tam wojnują między sobą, czy kiedykolwiek będzie rozejm?
Po co się w to bawimy? Przechodzę też przez ucisk
Czuję śmierć w powietrzu, to jak koszmar, ta rzecz jest przerażająca
Walczenie dla gangu, teraz twoja trumna jest niesiona
Mama się załamuje, wkładają cię na cmentarz
To zepsuło moje zdrowie psychiczne, widziałem za dużo nekrologów
Te ciała nadal spadają, lato zimne jak styczeń
Kiedy umrzesz, będą cię chwalić, teraz widzą, że jesteś legendą
Kolejna niewyjaśniona sprawa, patrz co zrobili Kennece
Słyszę te krzyki po tym, jak helikopter śpiewa jak Aretha
Kałuże krwi, mam plamy krwi na moich butach
Ta walka o życie czy śmierć, próbując uciec przed żniwiarzem
W domu było źle, wyżywałem się na nauczycielu
Babcia zabiera mnie do kościoła, zasnąłem przy kaznodziei
Łańcuchy, ubrania, wychodzimy na ulicę, uparci i żądni
Próbujemy tylko przetrwać, ale to wszystko pogłębia się
Próbuję tylko z tobą porozmawiać i opowiedzieć moje życie przez te głośniki
Tak, pokonałem te trudności, musiałem pozostać skoncentrowany
Mówiłem sobie, że jestem najlepszy, nie będę czekał, aż zauważą
Nikt mi nie pomógł, gdy byłem na dnie
Tylko ja wierzyłem, gdy wszyscy byli beznadziejni
Tyle razy uczestniczyłem w pogrzebach, nie mogę okazywać emocji
Człowieku, ten styl życia szalony, przysięgam, ta sprawa jest okropna
Jeden moment na ulicy, tylko śmianie i żartach
Teraz twój kumpel postrzelony na ziemi, dyszy i dławi się
W tych ulicach, byliśmy gangsterami, zmieniliśmy się z niewinnych w gobliny
Musiałem kraść, zaczęliśmy okradać, napadając na białych gdy biegali
Blizny z bitew, nienawidzimy deszczu, rany od kul ciągle pulsuje
Uzależnieni wyglądają jak zombi, półżywi, tylko kiwają
Presja rówieśników cię atakuje i trudno jej uniknąć
Marzenia o graniu w lidze, nocne plany, mogą je sabotować
Mój kolega trafił do wiadomości, powinien być na ESPN
Przyszedł i odszedł tego samego dnia, RIP dla bliźniaków
Lekarz powiedział, że mógłby przeżyć, ale jego szanse były nikłe
Mój kolega właśnie wyszedł, spędził trzy lata w więzieniu
Z powrotem na ulicy kilka tygodni później, teraz znowu zamknięty
Zastanawiam się, czy pewnego dnia się przebudzimy? Czy ten cykl się skończy?
Zastanawiam się, czy pewnego dnia się przebudzimy? Czy ten cykl się skończy?