Tekst piosenki:
Ty chciałabyś żyć, a nie zwlekać,
W twoich żyłach rwąca rzeka i
Iść gdzieś dziś, wyjść, pojechać,
Czuć, że masz faceta,
Na kimś móc polegać
Dom zbudować, dzieci chować
I nie wpaść w letarg, podróżować
Facet musi umieć majsterkować
I załatwić coś, jak trzeba też pracować
Sama nie wiesz czego chcesz,
Między nami przepaść,
Znów się czepiasz, że
Lubię wstawać gdy zapada zmierzch
Czegoś nie chce znów,
I narzekam
I skąd ten żal we mnie?
I ten smutek
Temat rzeka
Trochę też cię boli moja przeszłość trudna
Ciężki, pełny jest ten plecak gówna
Czas ucieka,
Sekundnik bije jak ten hi-hat w membranach
Masz kilka dekad
Poczujesz to na pewno, jak brutalnie spierdala
Więc, nie mów mi ze liczy się wiara
Życie jest piękne
I chodzi o szczęście bo
To jest pieprzony banał
Wierz mi, są chwile gdy chciałbym żyć wiecznie
A ty odrobisz tę lekcję
Kiedyś jeszcze nauczysz się czekać
Teraz oczy masz młode, niebieskie
Ciemny tylko cień na powiekach lecz
Jeszcze przyjdzie bezsilność
Szukaj szczęścia, ciepło, zimno
Beztroska i młodość, naiwność
Pieniądze i plany i przyszłość
Powiedz, co, gdyby to wszystko znikło?
Możesz stać lub się cofać
To wszystko
Nie da się tego załatwić szybko
Po znajomości, tak jak w bitkę na pokaz
Czy wejście na bibkę lub kupon na piwko
Albo dupę na szybko
A zegar nie cofa
I zostaje wtedy ten, kto naprawdę cię kocha
Kocha....
Wulgaryzmy mi się cisną na usta
Rzucam, nimi, słowa tną jak maczety
Przegadani jak dyskusja o gustach
Jednym uchem wpada ci, a drugim wyleci
Więc pytasz jak to mogłem zniweczyć
Nasze plany: żona, dom, dzieci
Pokazujesz mi jakieś pary w sieci,
Ten przykład żyje w nierealnym świecie
I znowu coś tam złorzeczę,
Bo frustracje odbijam od muru
Gdy nie widzisz, że mi wbijasz nóż w plecy
Niby w białych rękawiczkach nie zadajesz bólu
Trzymasz miecz obosieczny
Na pół ze mną ty złapałaś oburącz
I to musiało nas pokaleczyć,
Teraz rany będziemy leczyć długo
My – coś jak cisza przed burzą
Wydarzyło się już za dużo
Kiedy myślę o tym na zimno
To czuje tylko pierdoloną bezsilność
To zostaje pod skórą, tak jak tusz, gdy ci coś tatuują
Jak trujący bluszcz to powoli kiełkuje w nas
Więc nie lubisz kiedy czasem żartuje z nas
Gdy cie trochę przeżuje czas, wtedy może nauczysz się czekać
Teraz tusz rozmyty przez płacz
Po policzkach ci ścieka, jak rzeka, uciekasz i
Ja nie powiem, że trudno,
Ale też nie pije na smutno,
Ty włosy na różowo farbujesz, ale wcześniej je ścinasz, tak jak Sinéad – na krótko (krótko)
Dodaj adnotację do tego tekstu »
Historia edycji tekstu
Komentarze (0):