Tekst piosenki:
[Zwrotka 1]
Dwa tygodnie w szpitalu na przemyślenia
Trochę czasu żeby już nie pić, paraliż nerwów twarzy
I gdy daje mi buzi w polik nie czuje nic
I proszenie lekarzy by nie mówili rodzicom że mogłem nie żyć
Wysokie tętno przez dragi, kroplówka na przeczyszczenie
By spokojnie śnić
Wiem co to samotność, znam dobrze jej skutki
W hotelu naćpany zamawiałem kurwy
W wigilię naćpany dzwoniłem po kurwy
Poczułem smak zdrady, znam dobrze smak wódki
Znam dobrze te zjazdy i nazwy pigułki
Znam dobrze te panny, znam dobrze te suki
Mówisz jaki chamski, a jaki mam znów być?
Myślałem o ślubie gdy dawałaś dupy
No na co się tak patrzysz, no z czego tak się śmiejesz?
Po prostu najebany znowu wracam i się chwieje
No może miałem powód, może straciłem za wiele?
Ty może byś się pociął a ja jeszcze mam nadzieję
Wychodzicie w piętnastu, piękne czasy niech się dzieje
Też piliśmy w piętnastu, narobiliśmy hałasu
Dzisiaj siedzę w ciszy, czekam na jednego zioma
Co mu mówię wszystko kiedy chleję
[Refren]
Jak spadały gwiazdy, nie chciałem pieniędzy
Nie chciałem być każdy, jak spadały gwiazdy
Nie chciałem tych fałszy
Ja chciałem przyjaźni prawdziwej jak miłość
A dostałem szmaty tak sztuczne jak nylon
Zawiodłem się na kimś, nazywałem braćmi
Tych co za plecami mówią o nas brzydko, kurwa
[Zwrotka 2]
Pomóż, bo zaczynam pić syf, znowu co raz więcej krzywd
Gnid wokół, nie ufam już dziś nikomu
Od patrzenia w sufit mija już godzina
Od tych ludzi żmija mniej parszywa
Brzydzi mnie jak nazywają siebie przyjaciółmi
No a za plecami robią sobie dupe, że aż rzygam
Uważaj z kim się trzymasz, co im mówisz, co wysyłasz
Co robisz bo ta kurwa cie nagrywa
Co zrobi kiedy będę znów przegrywał?
Czy poda mi tę rękę, czy też będzie ją umywał?
Przy wódce twoje zdrowie
Ale dla nich to najlepiej jak byś jeździł na tym wózku
Ja wcale nie przesadzam
Dlatego lepiej w wąskim towarzystwie się obracaj
Z ludźmi którzy w życiu przestrzegają w życiu jakichś zasad
Dlatego jak, dlatego jak?
[Refren]
Jak spadały gwiazdy, nie chciałem pieniędzy
Nie chciałem być każdy, jak spadały gwiazdy
Nie chciałem tych fałszy
Ja chciałem przyjaźni prawdziwej jak miłość
A dostałem szmaty tak sztuczne jak nylon
Zawiodłem się na kimś, nazywałem braćmi
Tych co za plecami mówią o nas brzydko, kurwa
Jak spadały gwiazdy nie chciałem wakacji, pod palmami w Maiami
Jak spadały gwiazdy to chciałem spokoju
Ale nie że xanax mi pomoże śnić bo
Stresu to mam tyle że potrzebny pitstop
I lecę do góry by z gwiazdami wyjaśnić wszystko
Bo kurwa im chyba nie wyszło
[Outro]
Jak spadały gwiazdy, jak spadały gwiazdy
Jak spadały gwiazdy, jak spadały gwiazdy
Jak spadały gwiazdy, jak spadały gwiazdy
Jak spadały gwiazdy, jak spadały gwiazdy
Dodaj adnotację do tego tekstu »
Historia edycji tekstu
Komentarze (0):