Teksty piosenek > M > Mery Spolsky > Kamizelka
2 423 494 tekstów, 31 294 poszukiwanych i 195 oczekujących

Mery Spolsky - Kamizelka

Kamizelka

Kamizelka

Tekst dodał(a): betkam91 Edytuj tekst
Tłumaczenie dodał(a): brak Dodaj tłumaczenie
Teledysk dodał(a): olcia_197 Edytuj teledysk

Tekst piosenki:

Pan urzędnik już nietęgi bo choroba mu dokucza,
Pani smutna, nierozrzutna szyje w nocy, w dzień naucza.
Między nimi miłość wielka, jej symbolem kamizelka,
Ona pasek co dzień skraca, on ten rozmiar wciąż przywraca.

Przód spłowiały, tył przetarty, dużo plam i brak guzików,
A na brzegu jakby dziurka wypalona papierosem.
Najciekawsze w niej ściągacze, ten na którym wisi sprzączka,
Jest skrócony i przyszyty, drugi kłuciem zaś okryt.
Jeszcze w kwietniu było ich troje, Pan i Pani z małą służącą,
Co za szafą spała ciemnowiśniową, w lipcu już miała nową szefową.

Pan urzędnik już nietęgi bo choroba mu dokucza,
Pani smutna, nierozrzutna szyje w nocy, w dzień naucza.
Między nimi miłość wielka, jej symbolem kamizelka,
Ona pasek co dzień skraca, on ten rozmiar wciąż przywraca.
Wierzyć chcą, że wyzdrowieje, ona kłamie, a on nie wie,
Sam ją sprytnie oszukuje, ciszej przy niej pokasłuje.
Akcja dzieje się w Warszawie, on nie rusza się już prawie,
Kamizelkę wciąż ubiera aż pewnego dnia umiera

I w październiku została już tylko Pani i sprzęty, dwa łóżka, stół, szafa,
I w listopadzie na licytacji co niepotrzebne sprzedano, zabrano,
Po mężu została ta kamizelka, pewnego dnia Pani handlarza zwołała,
Za 40 groszy kamizelkę sprzedała, parasol do tego za dwa złote dodała.
Potem na klucz zamknęła mieszkanie, przeszła dziedziniec, stanęła w bramie,
Zerknęła w okno, może westchnęła, po czym na zawsze za bramą zniknęła.

Pan urzędnik już nietęgi bo choroba mu dokucza,
Pani smutna, nierozrzutna szyje w nocy, w dzień naucza.
Między nimi miłość wielka, jej symbolem kamizelka,
Ona pasek co dzień skraca, on ten rozmiar wciąż przywraca.
Wierzyć chcą, że wyzdrowieje, ona kłamie, a on nie wie,
Sam ją sprytnie oszukuje, ciszej przy niej pokasłuje.
Akcja dzieje się w Warszawie, on nie rusza się już prawie,
Kamizelkę wciąż ubiera, aż pewnego dnia umiera.
Całość mówi Wam narrator, bo to wspomnień jest amator,
Kamizelka mu się przyda, wytargował ją od Żyda.

- Da wielmożny Pan rubelka,
- Dam pół rubla, taki ubiór ani grosza więcej więcej kamizelka w moje ręce!
A gdy sięgnął po pieniądze handlarz coś przypomniał sobie,
Wyrwał jeszcze kamizelkę, w kieszeń począł wkładać rękę,
- Czegóż Ty tam jeszcze szukasz?
- Możem co zostawił, nie wiem.
Odparł i nabytek zwrócił, jeszcze by się coś wykłócił,
- Niech Pan Jaśnie coś dołoży, bywaj zdrów, posłuchaj znów! Posłuchaj znów!

Pan urzędnik już nietęgi bo choroba mu dokucza,
Pani smutna, nierozrzutna szyje w nocy, w dzień naucza.
Między nimi miłość wielka, jej symbolem kamizelka,
Ona pasek co dzień skraca, on ten rozmiar wciąż przywraca.
Wierzyć chcą, że wyzdrowieje, ona kłamie, a on nie wie,
Sam ją sprytnie oszukuje, ciszej przy niej pokasłuje.
Akcja dzieje się w Warszawie, on nie rusza się już prawie,
Kamizelkę wciąż ubiera, aż pewnego dnia umiera.
Całość mówi Wam narrator, bo to wspomnień jest amator,
Kamizelka mu się przyda wytargował ją od Żyda.
Był sąsiadem ów małżeństwa co choroby zna przekleństwa,
Kamizelkę ich posiada i historię opowiada.

„Do naszej kamienicy sprowadzili się w kwietniu,
z blaszanego samowaru pili herbatę, wstawali dość rano,
wychodzili do miasta, ona na lekcje, on w biuro wrastał,
drobny urzędniczek, co na naczelników patrzył z podziwem jak podróżnik na Tatry,
musiał dużo pracować, widywałem go nawet o północy przy lampie zgiętego przy stole,
a żona przy nim siedziała i szyła, od czasu do czasu tonem upominającym mówiła :
- No, już dość będzie, połóż się spać- jeszcze parę wierszy i siedzieli do pierwszej”

Pan urzędnik już nietęgi bo choroba mu dokucza,
Pani smutna, nierozrzutna szyje w nocy, w dzień naucza.
Między nimi miłość wielka, jej symbolem kamizelka,
Ona pasek co dzień skraca, on ten rozmiar wciąż przywraca.
Wierzyć chcą, że wyzdrowieje, ona kłamie, a on nie wie,
Sam ją sprytnie oszukuje, ciszej przy niej pokasłuje.
Akcja dzieje się w Warszawie, on nie rusza się już prawie,
Kamizelkę wciąż ubiera, aż pewnego dnia umiera.
Całość mówi Wam narrator, bo to wspomnień jest amator,
Kamizelka mu się przyda wytargował ją od Żyda.
Był sąsiadem ów małżeństwa co choroby zna przekleństwa,
Kamizelkę ich posiada i historię opowiada.
Z okna na nich często patrzył, więc wie dobrze po kolei,
Kiedy Pan się rozchoruje i się żona mu rozklei.

W lipcu się zaziębił, dziwnym zbiegiem zdarzeń dostał też krwotoku,
Aż stracił przytomność, doktor za stosowne uznał przede wszystkim,
By żonę uspokoić i się zdać na Boga - Amen!
Choroba się przeciągnęła dłużej niż myślano,
Mąż nie chodził do biura był w mieszkaniu był zdrowszy,
Ona do miasta o ósmej potem wracała na chwilę,
By obiad mężowi na maszynce ugotować i gdzieś wybiec,
Pan w skutek tego przymusowego siedzenia zrobił się jakiś drażliwy, zwątpiały
- Czy nie mówił Ci doktor, ze ja nie przeżyje?
Pani zdrętwiała, oczy szkłem zaszły,
- Musisz wypocząć tak doktor mówił.
Mąż zaczął śmiać się i machać ręką
- Już jestem spokojny. - i był spokojny, był naprawdę spokojny.
Był w prawdzie kaszel, ale to z oskrzeli, miewał też gorączkę,
Chociaż właściwie to nie była gorączka tylko stan nerwowy.
W ogóle czuł się zdrowszy nie chciał leżeć w łóżku, siedział na krześle ubrany,
Niepokoił go jeden szczegół.
Pewnego dnia kładąc kamizelkę uczuł, że jest bardzo luźna.

Pan urzędnik już nietęgi bo choroba mu dokucza,
Pani smutna, nierozrzutna szyje w nocy, w dzień naucza.
Między nimi miłość wielka, jej symbolem kamizelka,
Ona pasek co dzień skraca, on ten rozmiar wciąż przywraca.
Wierzyć chcą, że wyzdrowieje, ona kłamie, a on nie wie,
Sam ją sprytnie oszukuje, ciszej przy niej pokasłuje.
Akcja dzieje się w Warszawie, on nie rusza się już prawie,
Kamizelkę wciąż ubiera, aż pewnego dnia umiera.
Całość mówi wam narrator, bo to wspomnień jest amator,
Kamizelka mu się przyda wytargował ją od Żyda.
Był sąsiadem ów małżeństwa co choroby zna przekleństwa,
Kamizelkę ich posiada i historię opowiada.
Z okna na nich często patrzył, więc wie dobrze po kolei,
Kiedy Pan się rozchoruje i się żona mu rozklei.
Smutna bardzo ta nowela, stawia ważnych pytań znak:
Czy kłamanie w dobrej wierze jest w porządku czy nie tak?

W początkach września nerwowe stany podobne do gorączki wybuchały coraz silniej,
- Ależ ja wyglądam, twarz się łatwo zmienia, ja i w sobie chudnę.
- Czy Ci się nie zdaje? Może i masz rację.
Mąż się coś zamyślił odtąd chory ciągle na kamizelkę zwracał uwagę,
Co parę dni wołał żonę:
- Patrzaj, że no patrzaj! Wczoraj tu mogłem jeszcze palec włożyć, O tutaj!
A dzisiaj już nie mogę, zaczynam nabierać ciała!
Ale pewnego dnia radość chorego granic nie miała,
Gdy żona wróciła z lekcji powitał ją bardzo wzruszony
- Powiem Ci jeden sekret… Ja z tą kamizelka, by Ciebie uspokoić trochę szachrowałem,
Co dzień pasek ściągałem i dlatego była ciasna, tym sposobem dociągnąłem pasek wczoraj do końca.
Już się martwiłem myśląc, że wyda się sekret, a dzisiaj daje najświętsze słowo,
Zamiast ściągać musiałem rozluźnić, formalnie było mi ciasno choć wczoraj cokolwiek luźniej,
No i teraz sam wierzę od dwóch miesięcy dopiero, że zdrów będę, mój Boże!
Uwierzył, że zdrowy być może, nie wiedział, że żona co dzień skracała pasek, aby mężowi dodać otuchy.
Bo to przy chorym wszyscy kłamią, a żona najwięcej,
Ale kamizelka ta już nie skłamie!

Pan urzędnik już nietęgi bo choroba mu dokucza,
Pani smutna, nierozrzutna szyje w nocy, w dzień naucza.
Między nimi miłość wielka, jej symbolem kamizelka,
Ona pasek co dzień skraca, on ten rozmiar wciąż przywraca.
Wierzyć chcą, że wyzdrowieje, ona kłamie, a on nie wie,
Sam ją sprytnie oszukuje, ciszej przy niej pokasłuje.
Akcja dzieje się w Warszawie, on nie rusza się już prawie,
Kamizelkę wciąż ubiera, aż pewnego dnia umiera.
Całość mówi wam narrator, bo to wspomnień jest amator,
Kamizelka mu się przyda wytargował ją od Żyda.
Był sąsiadem ów małżeństwa co choroby zna przekleństwa,
Kamizelkę ich posiada i historię opowiada.
Z okna na nich często patrzył, więc wie dobrze po kolei,
Kiedy Pan się rozchoruje i się żona mu rozklei.
Smutna bardzo ta nowela, stawia ważnych pytań znak
Czy kłamanie w dobrej wierze jest w porządku czy nie tak?
Miłość, śmierć i smutek naraz, w „Kamizelce” cały marazm.
Pisał ją Bolesław Prus - czytać całość to jest mus.
Czy się zejdą kiedyś jeszcze, zdradzą fakt o kamizelce?
Niebo szare jest jak popiół,
Któż jednak powie, że za tymi chmurami nie ma słońca,
I tak dobrnęliśmy końca.

 

Dodaj adnotację do tego tekstu » Historia edycji tekstu

Tłumaczenie :


Autor tekstu:

Mery Spolsky

Edytuj metrykę
Kompozytor:

No Echoes

Rok wydania:

2020

Ciekawostki:

Utwór ten powstał na podstawie noweli Bolesława Prusa "Kamizelka" i został przygotowany w ramach projektu Allegro Lektury 2.0

Komentarze (0):

tekstowo.pl
2 423 494 tekstów, 31 294 poszukiwanych i 195 oczekujących

Największy serwis z tekstami piosenek w Polsce. Każdy może znaleźć u nas teksty piosenek, teledyski oraz tłumaczenia swoich ulubionych utworów.
Zachęcamy wszystkich użytkowników do dodawania nowych tekstów, tłumaczeń i teledysków!


Reklama | Kontakt | FAQ Polityka prywatności