Tekst piosenki: Małach - Ashwagandha
W moim domu zawsze było dużo agresji,
która została ze mną do dziś
Często ją tłumię i tłumię
Niech kurwa nie wychodzi!
Czasami lunie jak z wiadra
Jak mam już czegoś dosyć
Rzucam ją dumnie na bity
Frunie wolna jak pocisk
Lubię mieć spokój w nocy
Pomaga mi cannabis
Palę od czasu do czasu
Choć nie zamierzam sadzić
Niejeden ziom zarobił
Niejeden ziomek stracił
Każdy swoja rzepkę skrobie
Chłopie nie pomawiaj braci
Za dużo masz na głowie
Ciągle jebany wyścig
Od technologii do kariery
Pędzą głodne pyski
Nikt Ci nic nie podpowie
Bo każdy liczy zyski
W kurwę zakazów i barier
Żeby nasz zapał zniszczyć
Chciałbym odpuścić jak niejeden co tu żyje w stresie
Przetrwa czy nie przetrwa
Niepewna ta złota polska jesień
Choć w luźnym dresie
To dzieje się żeby trzymać standard..
Ashwagandha
Jak dobrze mieć ten jebany luz
Ciągle ważę słowa, które płyną z moich ust
To ten zbuntowany gnój, co nim nie jest już
Żeby nie wrócił
Chociaż kusi, czuwa Anioł Stróż
Jak dobrze mieć ten jebany luz
Ciągle ważę słowa, które płyną z moich ust
To ten zbuntowany gnój, co nim nie jest już
Żeby nie wrócił
Chociaż kusi, czuwa Anioł Stróż
Nastała cisza, zniknęły nerwy, opadł kurz
O czym byłeś przekonany kiedyś - tego nie ma tu
Miałeś ich za wrogów, bo wybrali inną z dróg
A najlepszy kumpel bez skrupułów wbił Ci w plecy nóż
I jeszcze nieraz będziesz musiał zejść z obranej drogi
Będą tam wzloty, upadki, często kłody pod nogi
Jebać na łatwiznę, jechać, brać byka za rogi
Ogarnąć to będąc sobą, nie kurwa kopią koty
Rodzą się dzieciaki, hajs kapie jak magii
Głowa już zdrowa, choć blisko mi było do terapii
Znowu z tym drugim na scenie
Nie wierzysz i się gapisz
Już w 2004 robiliśmy wspólne tracki
A teraz jestem ojcem chrzestnym i mamy firmę
I dwudziesty rok piszemy wersy gęsto i pilnie
Masz inne zdanie niż ja, spoko, życzę Ci farta
U mnie długopis, bit i kartka.. i ashwagandha
Fury, dupy, wyjebane
Jestem ze starej szkoły - nie notatnik, a atrament
Swego losu jestem panem
Nawet jak mnie ominie podium to i tak wygrałem
Jak dobrze mieć ten jebany luz
Ciągle ważę słowa, które płyną z moich ust
To ten zbuntowany gnój, co nim nie jest już
Żeby nie wrócił
Chociaż kusi, czuwa Anioł Stróż
Jak dobrze mieć ten jebany luz
Ciągle ważę słowa, które płyną z moich ust
To ten zbuntowany gnój, co nim nie jest już
Żeby nie wrócił
Chociaż kusi, czuwa Anioł Stróż
Dodaj adnotację do tego tekstu »
Historia edycji tekstu