Tekst piosenki:
[Mike]
Yeah, yo
You were that foundation
Never gonna be another one, no
I followed, so taken
So conditioned I could never let go
Then sorrow, then sickness
Then the shock when you flip it on me
So hollow, so vicious
So afraid I couldn't let myself see
That I could never be held
Back or up, no, I hold myself
Check the rep, yep you know mine well
Forget the rest, let them know my hell
There and back, yet my soul ain't sell
Keep respect up, the best they fell
Let the the rest be the tale they tell
That I was there saying
[Chester]
In these promises broken
Deep below
Each word gets lost in the echo
So one last lie, I can see through
This time I finally let you
Go, go, go
[Mike]
Test my will, test my heart
Let me tell you how the odds gonna stack up
Y'all go hard, I go smart
How's it working out for y'all in the back, huh?
I've seen that frustration
Been crossed and lost and told no
And I've come back, unshaken
Let down and lived and let go
So you can let it be known
I don't hold back, I hold my own
I can't be mapped, I can't be cloned
I can't C-flat, it ain't my tone
I can't fall back, I came too far
Hold myself up and love my scars
Let the bells ring wherever they are
'Cause I was there saying
[Chester]
In these promises broken
Deep below
Each word gets lost in the echo
So one last lie I can see through
This time I finally let you go
Go, go, go, go
[Mike]
No, you can tell 'em all now
I don't back up, I don't back down
I don't fold up and I don't bow
I don't roll over, don't know how
I don't care where the enemies are
Can't be stopped, all I know: Go Hard!
Won't forget how I got this far
For every time, saying
[Chester]
In these promises broken
Deep below
Each word gets lost in the echo
So one last lie I can see through
This time I finally let you go
Go, go, go
Go, go, go
Dodaj adnotację do tego tekstu »
Historia edycji tekstu
Komentarze (177):
Pokaż powiązany komentarz ↓
Przepraszam, jestem strasznie naburmuszona.
Pokaż powiązany komentarz ↓
-Kochasz mnie?
-Tak.
-Tylko mnie?
-Tak.
A tu na następny dzień widzisz, jak twoja ukochana osoba całuję się z kimś innym i mówi, że ją kocha. To Cię wtedy krzywdzi. Są też inne przykre kłamstwa różnych typów. Ale rozumiem Cię z tymi niespodziankami.
-Mamo, co ty tam znowu kupiłaś przez internet?
-To żwirek do kuwety, na allegro była fajna aukcja i takie ma dobre opinie i w ogóle (blablabla)...
-Oooooookeeeeeeeej.
I idziesz sobie, a później się dowiadujesz, że to był plecak, który dostajesz na wigilię. Ale niespodzianka to chyba jedyne kłamstwo, które w większości nie ma nam uprzykrzyć życia.
Pokaż powiązany komentarz ↓
Pokaż powiązany komentarz ↓
Powerless niby nie jest singlem? Cioci Wikipedii się coś poryło, albo...
Albo źle napisałeś...
Living Things, tak jak LP zapowiadało, jest połączeniem HT i ATS (trochę darcia + elektronika) z domieszką różowej waty cukrowej (to akurat moja opinia).
Ale nigdy, przenigdy nie będę zdolna znienawidzić tego albumu, bo dzięki niemu poznałam LP. To ten album pokochałam, od niego się uzależniłam i to on mnie wyleczył ze słuchania byle czego. Po tym wszystkim nie mogę po prostu powiedzieć "nowe LP jest do bani", choćby się całkiem scukrzyli zawsze będą Kochanymi Linkinami z milionami fanów chcących ich przytulić. Za to jeśli wrócą do dawnego stylu droga do zmiany upodobań muzycznych zniknie dla wielu osób (zbyt ciężkie) - oby zachowali złoty środek, coś jak Meteora z kilkoma spokojniejszymi utworami oraz mniej przytłumionym dźwiękiem, który dobijał w większości utworów. W ten sposób będą bardziej wyraziste.
Pokaż powiązany komentarz ↓
I tak, sześć miesięcy. Tylko weź poprawkę na to, że chłopaki w ogóle pominęli proces pisanie tekstów, bo piszą non stop, nawet jak są w trasie i w studio zamknęli się +/- od lutego. Osobiście obstawiam, że nowy album datowany będzie na lato/jesień 2014 roku. Choć trochę dziwnie, bo osobiście wolałbym, żeby nad tym albumem posiedzieli trochę dłużej, tak jak 'późno' wydali Minutes To Midnight. Gdzieś końcówka 2015 byłaby idealna. :x
Pokaż powiązany komentarz ↓
Super, tylko pół roku? Byłam nastawiona na dwa razy tyle... Zresztą, nie muszą się spieszyć, oby tylko wyszło im coś wystrzałowego! (bez obaw, na pewno wyjdzie ;))
Pokaż powiązany komentarz ↓
@temat płyty - Shinoda uważa, że chłopaki są w stanie skończyć album w sześć miesięcy, nie osiem, jak zazwyczaj to trwa. Więc podejrzewam, że gdzieś za +/- pół roku album się ukaże.
Pokaż powiązany komentarz ↓
O, to bardzo fajnie wiedzieć, że tak planują! :D A wiadomo już może, kiedy mniej więcej można spodziewać się ich nowej płytki?? ^///^
Pokaż powiązany komentarz ↓
A ja Living Things lubię, choć ze starymi albumami ma to niewiele wspólnego. Gitar jest więcej niż na ATS, mniej też elektroniki, mało i zabawy. Nadal liczę na połączenie brzmień Meteory i Minutes To Midnight. No, może się uda, bo na następnym albumie LP chcą porzucić komputerowe melodie. ^^'
Pokaż powiązany komentarz ↓
Szkoda, kurczę, że całe (albo prawie całe) "Living Things" nie jest tak fajne, jak ten utwór (uwaga, teraz wystąpi pseudorecenzja osoby niemającej nic lepszego do roboty, niedotycząca samego utworu, więc jakby co można spokojnie to olać...). Na odstrzał idzie wszystkie 12 utworów.
"Lost in the Echo" jest pierwszym i najbardziej "Linkinowym" utworem albumu, kolejna "przebojowa perełka" w całym dorobku zespołu.
"In My Remains" i "I'll Be Gone" to utwory bardzo przyjemne w odbiorze, bardzo przebojowe, takie LP w pigułce; oba bardzo lubię pomimo przewidywalności (choć "I'll Be Gone" już znacznie mniej, jest oczywiste aż do bólu).
"Burn It Down"... tyle się tego nasłuchałam po radiach, wyjątkowych emocji we mnie nie budzi, lecz niewątpliwie jest to kawał porządnego utworu (choć tekst bardzo prosty i nie daje wielkiego pola do popisu wyobraźni...).
"Lies Greed Misery" to największa niespodzianka na płycie, chłopcy wyskakują jak z pudełka i strzelają kopa prosto w du*ę XD Naprawdę nieźle mnie zaskoczyło, zwłaszcza początek :'D teledysk też wybitnie głęboki XP (za pierwszym razem chciałam odświeżyć stronę z klipem, heh^^), tekst genialny i zawsze poprawia mi humor ;). Obok "Lost in the Echo" i "In My Remains" utwór najchętniej przeze mnie słuchany na LT. Coś jak "Blackout" na ATS, porządna dawka energii^^.
Dalej niestety nie jest już tak różowo: "Castle of Glass", bardzo przepraszam wszystkich fanów, ale ja nadal nie rozumiem fenomenu tego utworu. Jest klimatyczny, ale jakoś mnie nie przekonuje... To jest ten rodzaj utworów Linkinów, który nieszczególnie lubię (jednostajne, dość leniwe, bez "ukrytej mocy", że tak powiem). Zresztą zależnie od nastroju; jak na razie niezbyt chętnie po niego sięgam, może mi się odmieni...
"Victimized", powrót dawnych klimatów :D Jest moc, jest fajny tekst i przekaz, jest "darcie mordy", są Mike i Chester w swoich najlepszych rolach... miłości od pierwszego odsłuchania jakoś nie ma :P Ale nic to, pewnie po czasie przekonam się do tego numeru, jednak faktem pozostaje, że nie złapało od razu za serducho...
"Roads Untraveled", piękny klimacik, bardzo miły tekst :D I o bosze, Mike śpiewa tak ślicznie! *v* Miło usłyszeć, że daje radę, wraz z Chesterem. Razem tworzą fajny duet :> Jednak sam utwór jak dla mnie troszkę zbyt przewidywalny w budowie; zaskoczenia wielkiego przy pierwszym słuchaniu nie było (polecam "Shadow of the Day" i "Valentine's Day", jak ktoś lubi takie klimaty :)) - ale rozumiem, że można się zakochać :>
No i najmniej przyjemna część płyty (na ten moment). Ostatnie cztery utwory (przy czym "Tinfoil" to taki wstępniak do ostatniego utworu, jak dla mnie zupełnie niepotrzebny i nic nie wnoszący do tematu). Szczerze, nawet nie przesłuchałam ich dokładnie, raptem po dwa razy, co chyba mówi samo przez się :/ Nie pociągają mnie na tyle, żeby sprawdzać, o czym są (choć wierzę, że nie zawierają pustych treści). Słuchając ich miałam WTF? w głowie, niechętnie dobrnęłam do końca albumu. NUDA, gorzej niż w "Castle of Glass", sorry :(.
Ale oczywiście to wszystko to tylko i wyłącznie moje opinie i mogą prędko ulec zmianie. Często mam tak, że po iluś tam przesłuchaniach przekonuję się do różnych utworów, więc może i ostatnie kawałki jakoś do mnie przemówią :) Ale na tą chwilę muszę stwierdzić, że ATS jest ZNACZNIE, wręcz bez porównania lepsze od LT (głęboko przemyślany koncept album, który uwielbiam bez zastrzeżeń <3). Prawdą jest też, że LT nie jest takie beznadziejne, jak słyszałam. M.in. dlatego nie zabierałam się za piąty album Linkin Park, bo "chłopcy się sprzedali, przeszli całkiem na ciemną stronę mocy (na pop), lecą na łatwą kasę" itd. Cóż, cieszy mnie, że to gruba przesada:P. Jakoś tak połowa albumu wystarczająco mnie zadowoliła. Zastrzeżenia mam do tych spokojniejszych numerów, ale tylko dlatego, że niespecjalnie lubię takie klimaty (nawet w wykonaniu LP), zależnie zresztą od nastroju, nastawienia. Zbyt wielkiego ataku popem ta płyta nie prezentuje (ci, co tak twierdzą, chyba usłyszeli 1-2 spokojne utwory i już na tej podstawie głoszą takie herezje :p), więc nie ma czym się martwić. Chłopaki dalej robią świetną, pełną klimatu i emocji muzykę, nie idą na łatwiznę i potrafią czymś pozytywnie zaskoczyć. Jeśli wydadzą kolejny album (na pewno!), to sięgnę już po niego bez wahania :D Amen.