[Wstęp]
Chodziłem z pustym drinkiem,
Pustym drinkiem, cholera, napełnię go
Paliłem jak byłem rozkojarzony,
Rozkojarzony, cholera, skupię się
Ta, spocimy się, ta, będziemy pracować
Ta, będziemy pić, padam na ryj,
Moje ręce są takie ciężkie i wielkie,
Daj mi do nich mikrofon, rozkręcę to wszystko
[Refren]
Na tyle jak bicz, stereo szarpnęło,
Odsuń wolne flow, proces jest wilgotny,
W 52 tygodnie rozbiłem cały bank,
Mówisz za głośno, nienawidziłem nadużywać pozycji,
Weź głęboki wdech, weź dużego łyka,
Pale to co daje mi do myślenia,
Kocham to całe gówno, nigdy nie przestanę,
Właśnie to upiekłem, to gówno jest jeszcze gorące
[Zwrotka]
Mam własny portret na wielkiej ścianie,
Uspokaja mnie, a nawet więcej, to nigdy nie spadnie,
Jeśli nie zostanie zdjęty jak "Oto on"
On błyszczy, to nie niespodzianki ani cud,
Ej, Chop Chop Suey,
Jestem w tym bezsensownym Hong Kongu z tym rapowanym gównem
Biegnę przez świat z moimi ogromnymi okularami,
Popijam coś takiego, że ciężko to sobie wsadzić w dupę,
Ale kocham to uczucie jak słuchanie klasyków,
Ta, zrobiliśmy to, w końcu to skończyliśmy,
Robimy co kochamy, wciąż na 100%,
Two Tone Rebel, nigdy się nie denerwuj, nie hamuj,
Bo myślę nad zmianą,
Nie taką która przychodzi z kasą i "OHHH!!!"
Tego mam pod dostatkiem,
Nie skupiam się na tym. W zasadzie to obrzydliwe,
W zasadzie jestem skupiony, Bez Hokus Pokus,
Palić ten syf i mieć nadzieje dla beznadziejnych,
[Refren]
Na tyle jak bicz, stereo szarpnęło,
Odsuń wolne flow, proces jest wilgotny,
W 52 tygodnie rozbiłem cały bank,
Mówisz za głośno, nienawidziłem nadużywać pozycji,
Weź głęboki wdech, weź dużego łyka,
Pale to co daje mi do myślenia,
Kocham to całe gówno, nigdy nie przestanę,
Właśnie to upiekłem, to gówno jest jeszcze gorące
[Zwrotka 2]
Klakson uderza do głowy jak tona cegieł,
86 takich gówien jakbym miał 46,
26 jest kiedy walę z podwójnym F,
Duży stress ale bez zmartwień, mam jeszcze dużo w zapasie,
Gadać o tym jak o kłopocie zagrażającym twojemu zdrowiu,
Groźbie zapaści, nie ma perfekcji samej w sobie,
Są tylko zjebane sprzeczności które nie mają racji bytu,
Rozlałeś czekoladowe mleko, to bierz tą pierdoloną ścierkę,
Bo mnie to wkurwia, jestem gotowy opróżnić kieszenie,
Byłem w chuj cierpliwy, płaciłem mandaty,
Uderzałem biczem z niewytłumaczalną prędkością,
Mam psa Lewisa, i pisklaka na kolanach,
Jednego na podłodze, Jednego na siedzeniu,
Jednego na dole, trzymam jednego na smyczy,
Ale teraz to łapię, ta łapię to,
Mówię że to łapię to znaczy że to łapię.
[Refren]
Na tyle jak bicz, stereo szarpnęło,
Odsuń wolne flow, proces jest wilgotny,
W 52 tygodnie rozbiłem cały bank,
Mówisz za głośno, nienawidziłem nadużywać pozycji,
Weź głęboki wdech, weź dużego łyka,
Pale to co daje mi do myślenia,
Kocham to całe gówno, nigdy nie przestanę,
Właśnie to upiekłem, to gówno jest jeszcze gorące
Historia edycji tłumaczenia
Komentarze (0):