Zeto - Syzyf (Ponad) gościnnie Maq

Tekst piosenki:


Ref. 2x
Nie pożądam tego co Ty masz, tak wiele, mój Boże
Fury, garnitury, politury, loże
Bo my mamy coś ponad materii percepcję
Scenę, wenę, zrozumienie, koncepcje

1. (Zeto)
Kolejny zimny wieczór, mrok jak w średniowieczu
On siedział przy meczu, pił bro, jakby przeczuł
Znów biało-czerwony klub w korkach kaleków
Pozbawiał go złudzeń, by przerwać branie leków

A w przerwie tej stypy, ta to ma wyczucie,
Dzwoni z orzeczeniem, że to był seks nie uczucie.
A to Ci nowina - lecz z kim teraz gasić hucie
Twardziela zgrywał niby, ale braknie jutro uciech.

Pięć minut przed końcem żenady znów komórki wibra.
Weź! Pewnie chce się zejść - przynajmniej tu wygra.
"Dobry wieczór, data urodzenia, o braku informuję
Trzech rat w sumie sześć tysięcy, dziękuję."

Zakończył się meczyk, znów dziesięć pozycji niżej
Co to za klub, co za miejsce, co za didżej.
Patrzy z góry i ma radość kiedy nam nie idzie.
Azyl jedynie znajdziesz przelewając żar na bicie.

Ref. 2x
Nie pożądam tego co Ty masz, tak wiele, mój Boże
Fury, garnitury, politury, loże
Bo my mamy coś ponad materii percepcję
Scenę, wenę, zrozumienie, koncepcje

2. (Zeto)
Zegar wskazuje północ choć to kompasu fucha
Więc prędzej pies niż klecha Cię teraz tu wysłucha
Los nie jest Twoim ziomem, los cię wyruchał
Wiem jakbym czarną skrzynkę znalazł od jego fiuta

Jesteś jak nurek drugą godzinę w głębinie
Za kwadrans musisz dostać drugą butlę bo zginiesz
Drogą swoją to smutne dotknąć dna - taki to cel
Druga doba bez snu jak polarne białe noce

Druga butla bulgocze, ból odszedł jak w reklamie
Znaczy na 30 sekund, kac tylko zostanie
"Odchodzimy" bo czeka nas koniecTupolewa
Odchodzimy, lecz od zmysłów - nie pierdol, polewaj!

Zakończył się melanż, że jesteśmy w ekstralidze
Niby zgon, ale śmierci z kosą tutaj nie widzę
Patrzy z góry i się śmieje, że nam znów nie idzie
Azyl jedynie znajdziesz przelewając żar na bicie

Ref. 2x
Nie pożądam tego co Ty masz, tak wiele, mój Boże
Fury, garnitury, politury, loże
Bo my mamy coś ponad materii percepcję
Scenę, wenę, zrozumienie, koncepcje

3. (Maq)
Wstał wcześnie opatulony kurtką i kocem
Nie mógł spać dłużej dzień przywitał papierosem
Papieros? Powiedzmy, że tak to wygląda
Trochę tytoniu, papier jemu wystarczy ta forma

Było zimno a dom jak go określał on
To trochę miejsca pod kładką gdzie śpi co noc
Nie miał nic tak naprawdę oprócz siebie i Boga
A jak zasypiał czuł, że właśnie On jest nieopodal

Stop - Pewnie myślicie, że to jego wina
Że stoczył się po prostu, bo to ćpun i pijak
Żył dzięki ludziom, bo przynosili jedzenie
Nie chciał pić, a to co zebrał inwestował w siebie

Pewnie kojarzysz ten temat na plenerowej imprezie
Jak widzisz takich jak on, z których szydzi niejeden
Jak ktoś zbiera puste puszki wdeptane do gleby
I chce je oddać zarobić, aby jeść i przeżyć

Nie zazdrościł choć walczy o życie codziennie
Nie mieści nam to się w głowie, bo te problemy przyziemne,
Które masz w końcu sam poukładasz
On nie ma nic, ale życia chce pozory stwarzać

Cieszy go puszka, butelka, którą może spieniężyć
Codziennie toczy małe bitwy, które pragnie zwyciężyć
Nigdy nie kradł - co miał zdobył własnym trudem
I chce żyć, bo uważa, że życie jest cudem

Ref. 2x
Nie pożądam tego co Ty masz, tak wiele, mój Boże
Fury, garnitury, politury, loże
Bo my mamy coś ponad materii percepcję
Scenę, wenę, zrozumienie, koncepcje