SPR/Synowie Rapu - Choć

Tekst piosenki:


I choć słuchasz tych wersów jak każdy
To nie każdy dostrzeże detale
I choć chłopak ma flow, rymy, ma styl
Ty i tak napiszesz: „żaden talent”
Niekończący się ciąg liter
Choć mało kto to doceni
On działa i pisze i swym działem ciszę
Zabija…


Jestem od zawsze jedynakiem, choć rodzicie mieli
Jeszcze jedno dziecko
Moja córka jest moim jedynym
Choć ma rodzeństwo
Moja żona moja jest
Nie jego już i szkoda słów
Choć kościół trzyma to w tym nie ma
Boga już, Boga już
Jego już nie ma nigdzie, tak mówisz
Ja tak nie myślę, choć też nie widziałem
Faceta z brodą jak na obrazkach
Z kulą tak jakby był Władkiem Komarem
Fizykę, chemię, biologię nazwali
Reszty znać nie chcesz, bo reszty nie widzisz
Nie widzisz, choć wierzysz też w te, co zbadali
Jak telefon, radio, czy pilot od TV
I choć to dziwne, śmiejesz się teraz
To weź zapytaj się brata bliźniaka
Czym jest przeczucie, nie tylko u ludzi
Pies niespokojny, gdy z pracy wracasz
Jest coś ponad tym, choć okiem nie widać
Jest coś ponad tym, choć nosem nie czuć
Nie podotykasz – to metafizyka
Jest coś w powietrzu więcej niż odór petów


Ref.:
I choć słuchasz tych wersów jak każdy
To nie każdy dostrzeże detale
I choć chłopak ma flow, rymy, ma styl
Ty i tak napiszesz: „żaden talent”
Niekończący się ciąg liter
Choć mało kto to doceni
On działa i pisze i swym działem ciszę
Zabija, tą szarość chce zmienić, ej!
I choć słuchasz tych wersów jak każdy
To nie każdy dostrzeże detale
I choć chłopak ma flow, rymy, ma styl
Ty i tak napiszesz: „żaden talent”
Niekończący się ciąg liter
Choć mało kto to doceni
On działa i pisze i swym działem ciszę
Zabija, tą szarość chce zmienić, ej!


Mówisz: „czarnuchu”, choć nie jest jak smoła
Mówisz: „białasie”, choć jak mąka nie jest
Mówisz: „żółtku”, choć nie jest serem
Ja mówię: „głupku”, choć pozornie skin to ja
Taka trójca do Świętej Trójcy
W niedzielę rano pędzi galopem
Żydów do gazu, uchodźców potopić
I psa do lasu jakoś przed urlopem
I choć marynarki tak pięknie skrojone
Studia skończone, szersze horyzonty
Choć tylko pozornie, bo w rzeczywistości
Tak wąsko widzą, nie potrafią wątpić
Jak nawinął Łona – miej wątpliwości
Zawsze i wszędzie jakieś „choć” czy „ale”
Na każdym kroku pełno sprzeczności
Dlatego taki tytuł dałem
Jak działa prąd nie wiesz, choć używasz co dzień
Szefa nie lubisz, choć mówisz: „na zdrowie”
Zwierzęta kochasz, choć mimochodem
Insekty zabijasz zelówką
Na stopa nie weźmiesz, choć masz po drodze
Wokal jest oka, choć nie pasi człowiek
Jak cała płyta, i mętlik w głowie
Choć żadna wtopa i gówno


Ref.:
I choć słuchasz tych wersów jak każdy
To nie każdy dostrzeże detale
I choć chłopak ma flow, rymy, ma styl
Ty i tak napiszesz: „żaden talent”
Niekończący się ciąg liter
Choć mało kto to doceni
On działa i pisze i swym działem ciszę
Zabija, tą szarość chce zmienić, ej!
I choć słuchasz tych wersów jak każdy
To nie każdy dostrzeże detale
I choć chłopak ma flow, rymy, ma styl
Ty i tak napiszesz: „żaden talent”
Niekończący się ciąg liter
Choć mało kto to doceni
On działa i pisze i swym działem ciszę
Zabija, tą szarość chce zmienić, ej!


Zawsze jest jakieś ale
Nie tylko: czarne i białe
Ja widzę detale, pomiędzy jednym
A drugim odcienie szare
Zawsze jest jakieś ale
Nie tylko: czarne i białe
Ja widzę detale, pomiędzy jednym
A drugim odcienie szare
Zawsze jest jakieś ale
Nie tylko: czarne i białe
Ja widzę detale, pomiędzy jednym
A drugim odcienie szare
Zawsze jest jakieś ale
Nie tylko: czarne i białe
Ja widzę detale, pomiędzy jednym
A drugim odcienie szare