Lukasyno - Brzeg

Tekst piosenki:


Ciepłą nocą na balkonie w dali granit nieba leży, patrzę w gwiazdy.
Blask latarni na twarz rzuca cień, płomień świecy obok ledwie tańczy.
Dzisiaj jesteś, jutro nie ma Cię. Podmuch wiatru kruche życie gaśnie.
W głowie plany na kolejny dzień, wifi, asfalt, szum ulicy drażni.
Chciałbym móc spokojnie wyspać się, wypoczętym rano wstać do pracy.
Ze zmęczenia w nocy budzę się, na krawędzi dachu jak lunatyk.
Znowu wena pochłonęła mnie, me demony nucą w środku nocy.
Pragnę już uwolnić od nich się, przestać pisać, mydlić swoje oczy.
Bracie.. Obydwaj dobrze wiemy, że na sukces nie mam tutaj szansy.
Od początku w cieniu sceny, moim żaglom nieprzychylne wiatry.
Nie odmówią mi talentu, gdzieś dawno temu porzuciłem zazdrość.
Czuje bicie tych wrażliwych serc, spada deszcz na płonące kartki.
Bieg po lajki, oglądalność, popularność, co dziś jest miarą zwycięstwa?
Zwykłe kali. Co ma wartość, co dasz nad to? Prywatność nad przekaz cenniejsza..
Ma ambicja nie pozwala cofać się, pisać o tym co jest oczywiste.
Mogą dzisiaj znienawidzić mnie, tamten chłopak został na boisku.
Zbyt dumny by iść po najmniejszej linii oporu,
zbyt dumny by być jednym z nich.
Gdybym wyrzekł się siebie, posypał głowę popiołem, żył dalej jak mim.
Wolę płynąć w nieznaną dal, niż w filmie ich grać główną rolę.
Pierdolę ich film, zostajesz przeczytać napisy końcowe?
Nie ma mnie w nich.

Jeśli nie dotrę do brzegu wysłuchaj fal..
ostatnią godzinę..
Potem wspomnij mnie jako tego, co popłynął w dal..
Le poete assassine poete assassine
w nieznaną dal..
Le poete assassine poete assassine

Jeśli nie dotrę do brzegu wysłuchaj fal..
Jeszcze przez chwilę..
Potem wspomnij mnie jako tego, co popłynął w dal..
Le poete assassine poete assassine
w nieznaną dal..
Le poete assassine poete assassine

Czasem jest mi szczerze wstyd, miałem w sobie wiele arogancji.
Uprzejmością wolę dzielić się. Nie to nie, nie oczekuję łaski.
Z niektórymi nie po drodzę mi, nie szanuję pustej nonszalancji.
Zapamiętaj, za swoimi w dym, nawet wtedy gdy nie mają racji.
Zagrożenie dla społeczeństwa mówią, choć agresja często tylko maską.
Widzę błędy rodzicielstwa, braku czasu nie zastąpisz edukacją.
Wkładem pracy, zrozumienia, uczuć serca, już od dziecka charaktery kształcąc.
Chce wychować moje dzieci ucząc dobra, odporności na wszechobecne draństwo.
Nigdy więcej nie ukoi się, zniosę głód ale w sercu pustki nie.
Na mej duszy dziś topnieje lud, mam dla kogo, z nimi idę dokąd chcę.
Czuje wciąż ciemnej klatki chłód i ucieczki z domu pod schodami sen.
Ściany bloku wygłuszały łzy i ból, do dziś podświadomie do przemocy wstręt.
W moim życiu więcej zimy niż lata, miejsca w czasie do których wciąż wracam.
Ślady na śniegu jak mapa, wiodą z powrotem ofiarę do kata.
Więzy goryczy rozplatam, nie gaśnie zapał, zadra w pamięci zostanie na zawsze.
Co wieczór, przeglądam się w ostrzu noża i kładę go pod poduszkę nim zasnę.
Echo przeszłości odbija ból duszy wczoraj znów miesza się z jutrem.
Stoję u ujścia rzeki tam podświadomie tęskni za źródłem.
W tych samych słowach przestawiam litery, wracają myśli przesiąknięte smutkiem.
Wyzwalam melodie na strunach emocje poruszyć chcę niczym dźwięk lutni.
Wierzę po dziś dzień, że pasja ocali, tych którzy talentom swe życie oddali.
I piszę te wiersze jak Apolinary, obrazy słowami. #SalvadorDali

Jeśli nie dotrę do brzegu wysłuchaj fal..
ostatnią godzinę..
Potem wspomnij mnie jako tego, co popłynął w dal..
Le poete assassine poete assassine
w nieznaną dal..
Le poete assassine poete assassine

Jeśli nie dotrę do brzegu wysłuchaj fal..
Jeszcze przez chwilę..
Potem wspomnij mnie jako tego, co popłynął w dal..
Le poete assassine poete assassine
w nieznaną dal..
Le poete assassine poete assassine