Łejery - Ulica Św. Marcin

Tekst piosenki:


Różni święci w pamięci,
Zapisali się trwale,
Św. Marcin na przykład,
Co rozdaje rogale,
A największy z rogali,
Od Św. Marcina,
To ten Księżyc co w nocy,
Się na niebie wygina.

W każdym mieście są ulice
I patroni ulic warci,
Lecz w Poznaniu wciąż zachwyca nas
Ulica św. Marcin.
Kiedyś armia kolorowa,
Chciała sobie ją przywłaszczyć.
Lecz na szczęście machnął płaszczem,
I ją przegnał święty Marcin.

To święty Marcin, to święty Marcin,
Swoją ulicę trzyma w garści,
A w listopadzie, gdy śnieg przyprusza,
Na białym koniu w pochód wyrusza.
I patrzy wkoło nasz św. Marcin,
Czyśmy na innych ludzi otwarci,
I raźno pyta Marcina mina,
Czym byłby Poznań, Czym byłby Poznań,
Czym byłby Poznań bez Marcina?
Czym byłby Poznań, Czym byłby Poznań,
Czym byłby Poznań bez Marcina?

Były czasy tu, w Poznaniu,
Wszystkim nam pamiętać trzeba,
Kiedy ludziom nie rogali brakowało, ale chleba,
Święty Marcin chleb wyprosił,
Bo miał metr do Boga bliżej,
No i teraz obok wieszcza,
Stoją dwa poznańskie krzyże.

To święty Marcin, to święty Marcin,
Swoją ulicę trzyma w garści,
A w listopadzie, gdy śnieg przyprusza,
Na białym koniu w pochód wyrusza.
I wciąż rozdaje, I wciąż rozdaje,
Świętomarcińskie, słodkie rogale,
A więc pytają i duzi i mali,
Czym byłby Poznań, Czym byłby Poznań,
Czym byłby Poznań bez rogali?
Czym byłby Poznań, Czym byłby Poznań,
Czym byłby Poznań bez rogali?

Co dzień spieszno nam do pracy,
Obok zamek, Kaponiera,
I ulica św. Marcin,
Dla nas serce swe otwiera,
Więc my swoje też otwórzmy,
Dla tych co w potrzebie zwłaszcza,
I jak św. Marcin dajmy im,
Choć pół swojego płaszcza.

To święty Marcin, to święty Marcin,
Swoją ulicę trzyma w garści,
A w listopadzie, gdy śnieg przyprusza,
Na białym koniu w pochód wyrusza.
I się rozgląda, i się rozgląda,
Często na innych ludzi spogląda,
Bo chce mieć pewność nasz św. Marcin,
Żeśmy ulicy, żeśmy ulicy,
Żeśmy ulicy Marcina warci.
Żeśmy ulicy, żeśmy ulicy,
Żeśmy ulicy Marcina warci.