Tekst piosenki:
Spójrzcie państwo na miłą mą fizys,
Na ten uśmiech, co w oku mym drga:
Jeśli jest gdzieś mężczyzna na kryzys,
Ten mężczyzna na kryzys – to ja!
Inni wierzą w przeróżne siurpryzy,
W wyjście z dołka i w złej passy kres –
Jam założył, że zawsze jest kryzys,
Że to specialité polonaise!
Kryzys na mnie wytrzeszczał swe gały,
Świątek, piątek, czy miasto, czy wieś,
Jakby chciał mi powiedzieć: „Ty, mały,
Ty się do mnie przystosuj, i cześć!”.
Więc się wziąłem i przystosowałem,
Jeszcze zanim mą skroń pokrył szron –
Odtąd samopoczucie wspaniałe,
Płuca-miechy i serce jak dzwon!
Obce były mi medykamenty:
Polfa, Ciba czy Hoffmann-La Roche,
Chateaubriand zostawiałem nietknięty,
Wojujący ja byłem jarosz.
A gdy mięsne kłopoty nierzadko
W stan amoku wprawiały mą brać,
Jam zieloną obywał się natką:
Wielki Gatsby, warzywna go nać!
Jeśli chodzi w kryzysie o panie,
Powodzenie się miało aż strach:
Niedogrzane zimowe mieszkanie
Me westchnienia tak grzały, że ach!
A gdy westchnień mych ciepły aksamit
Sprawiał, że serca pań jęły drżeć,
Ostry bankiet puszczałem czasami:
Chrzan, herbata, petit beurre’y i śledź.
Więc jeżeli nastąpić ma przerwa
W tym kryzysie, w tej bryndzy, w tym dnie,
Proszę dla mnie zbudować rezerwat:
W Białowieży nie było by źle!
Gdybym odtąd w kolejkach już nie stał,
Gdybym w koło w bród wszystkich miał dóbr,
Wtedy mózg by pracować mi przestał –
Wolę być traktowany jak żubr!
Pośród jodeł i buków, i cisów
Suchej natki podsypcie mi garść,
Zróbcie dla mnie rezerwat kryzysu,
Żebym mógł w nim spokojnie się paść.
Społeczeństwo mi na to odjęczy:
„Pan nas, panie, rozśmiesza do łez,
Ten rezerwat jest jakby ciut większy,
Między Bugiem i Odrą on jest…”.
Ukoiło mnie to momentalnie,
Wokół znów pojawiła się skra:
Nienormalnie jest, czyli normalnie,
A mężczyzna na kryzys – to ja!
Dodaj adnotację do tego tekstu »
Historia edycji tekstu
Komentarze (0):