Tekst piosenki:
Jak byłem mały oglądałem żółwie ninja w przerwie 5-10-15
w szkole mieliśmy przerwy po pięć dziesięć piętnaście.
Paliliśmy szlugi wychyleni zza winkla - sobieskie lighty,
świętej pamięci Marcin czasem przynosił fajranty od mamy,
a wcześniej jeszcze chodziliśmy na SKS-y z chłopakami
i wszyscy mieli dresy, takie śliskie, co przy nogawce się rozpinały.
Potem chodziliśmy na dyskoteki z dziewczynami
i się biłem z kumplem, dostał w pysk za dupę, czyli w sumie za nic.
Z klasą jeździliśmy na wycieczki: Toruń, Biskupin, Malbork
i kupowałem mamie pamiątki: jakieś pierścionki, rzemyki i medalion.
Pani na cmentarzu poległym żołnierzom zapałała znicz,
a my czekaliśmy na McDonald- wycieczka i "30 razy happy meal!".
Jak wracaliśmy do domu to autobus był pełen radości ,
siadaliśmy na oparciach foteli i chyba pierwszy raz byłem zazdrosny.
Kolega gadał z koleżanką i niby nic się wtedy nie stało,
ale siedziałem tam obok przybity, nie miałem odwagi pogadać z Sarą.
ref.
A ona była ładna i miała ciemne włosy
i śniła mi się w nocy, nosz kurwa jego mać!
Miała na imię Sara, pochodziła z wiochy
i nigdy nie miałem odwagi pogadać z nią, jak większość z nas.
Pisaliśmy sprawdziany, ja chuja umiałem na te sprawdziany z gegry,
ściągałem od koleżanki, co uczyła grać na gitarze kolędy.
Mieliśmy księdza, co kolorował jak zasrany flamaster,
opowiadał o ślepym cukrzyku, co nabył echolokację, naprawdę.
Pani od polskiego była mega , jak odeszła był płacz,
mówiła, że Planeta to poeta tylko nie ten łeb, czy jakoś tak.
Ta od niemca to była twarda sztuka, koszmar czasu przyszłego,
miała kapelusz i płaszcz, wyglądała jak pieprzona Carmen Sandiego.
Babeczka od plastyki miała chyba zwichniętą psychikę,
bo nachyliłem się nad kartką i przyjebała mi w łeb dziennikiem.
Powiedziałem, że jest jebnięta jak ta cała szkoła,
a ona, że mam brać plecak i iść do dyrektora.. Ty, no prowadź!
Dziewczyny mówiły, że jestem fajny i że się fajnie rozmawia
i że fajnie wyglądam i że wszystko fajnie i fajnie, no błagam.
Byłem zaspany jak przychodziłem do szkoły rano
i jak zwykle siedziałem przybity, bo nie miałem odwagi pogadać z Sarą...
ref.
A ona była ładna i miała ciemne włosy
i śniła mi się w nocy, nosz kurwa jego mać!
Miała na imię Sara,pochodziła z wiochy
i nigdy nie miałem odwagi pogadać z nią, jak większość z nas.
Dodaj adnotację do tego tekstu »
Historia edycji tekstu
Komentarze (1):