Karat - Posłuchaj

Mój pokój to wiezienie a ciało jest cela
Mój umysł nie pod kluczem lecz jebana beznadzieja
wiesz wszystko się pogięło i nie wiem jak to naprawić
Są momenty w których myślę ze najlepiej to się zabić
Znowu nie śpię nocami a potem jak zombie dniami
Sam już mówiłem zamilcz lecz los nie pozwala mi
i stale walczę z trudami, chociaż już spadłem na dno
plus okazało się ze ruchome piaski tam są
I boli mnie to ze ciągle potykam się
I już nie daje rady bo na ogol wpierdala mnie stres
Nie wiesz jak to jest, musisz wyjść poza te wersy
Poczuć ból tak potężny ze zapiera dech w piersi
Poddałem się depresji i co dzień się tak czuje
Wiec nie dziw mi się ze tak często się izoluje
Nie wiem sam może z czasem wszystko się wyprostuje
Zycie to kalejdoskop i często mnie zaskakuje
Wpadam w furie, wszystkim rzucam i nie mogę zluzować
Po to by za chwile usiąść i wszystkiego żałować
Pęka mi głowa, od natłoku złych myśli
Chciałbym wrzucić w nią granat i zrobić konkretne czystki
Chciałbym żyć jak king pin, nie żałować bliskim
Mieć ville i basen a nawet złote frisbee
Ale zachować skillsy i i zdrowy rozsadek
Żeby nie żyć w chaosie i w życiu trzymać porządek
To nie chore rządzę, jednak zdałem sobie sprawę
Ze pieniądz a raczej jego brak wprowadza niezły zamęt
Mam przejebane i to chyba już do śmierci
Ale nie jestem ostatnim i na pewno tez nie pierwszym
We łbach ludziom się pieprzy, mi tez nieźle odbiło
Straciłem nad sobą kontrole i żyłem na żywioł
Dziś wkurwia mnie to wszystko, jednak jestem artysta
I zamiast niszczyć pięści, swój ból przełożę na hip hop
Jeżeli chcesz mnie krytykować no to muszę Cie zasmucić
Mi się podoba-Tobie nie musi
nie pisze by ktoś to lubił, pisze bo chce coś opowiedzieć
Ale nie myśl ze pisze to specjalnie dla ciebie
widzisz, mój rap to zapis tego co się u mnie dzieje
To trochę jak pamiętnik i pisze go dla siebie
Wersy leje strumieniem, bo czuje taka potrzebę
To gorsze niż u ćpuna głód na here
To unosi mnie nad ziemie i daje mi możliwość
Zrzucić cierpienie z klaty bo już zbyt długo tam tkwiło
Chce zapomnieć to co było, każdą samotna chwile
I nigdy nie wrócić tu gdzie we wszystko zwątpiłem