Jotes - Coś więcej

Joł. Maz. Jotes. J do S. To jest bardzo prosty tekst, joł.
Jestem J do S, ten typ flow, tak jak (???),
a Fuck Rap Crew to moja pierdolona wizytówka
Patrzę na ten świat trochę inaczej, jak taksówkarz
Za te rapy chciałbym kiedyś leżeć na złotówkach
Nie szukam wiatru w polu, to nie rap dla bachorów
Z butelką alkoholu idę sam do Mordoru
Gardzę niemyślącymi ludźmi, ludźmi bez honoru
Znaczę tyle w tym rapie, ile Kobe w basketballu
Jestem Jotes ak. Jay, what can I say?
Rap jest w moim sercu all day, every day
Luźna gadka, tak rap gram,
nie wychowała głupca moja matka
Gustuję w kobietach, nie w trzynastolatkach
Wódki pełna siatka, tak się bawimy tutaj
Jak Sobota wjeżdżam z buta,
to gówno lata po klatkach
Mój rap i bit to jedność i tak będę pisał
Mój rap i bit jak brwi Anthonego Davisa, he
Lubię to robić, wiesz o co chodzi
Jak La Coka Nostra, tyle tylko, że jesteśmy młodzi
Jestem z rodu starków, ty jesteś z rodu marnych grajków
Nie zrobisz takich bitów, nie polecisz tak na majku
To jest FuckRapCrew, synu, a nie Slums Attack,
Jak przypierdalamy to gaśnie piekło w zaświatach
To jest mój atak na błędy tego świata
I ten atak będzie trwał jeszcze długie lata
Powiększam grono słuchaczy
do stu z dwudziestu,
do dwustu ze stu,
do rzeczywistości ze snu.
Po tysiąc prób i testów, mimo że mieliśmy przestój
czujemy się jak na szczytach Mount Everestu
Nigdy nie obrażaj mnie lub kogoś z mojej szajki
To inny level, ziom, jesteśmy z trochę innej bajki
Nas, raperów, jest niewielu, reszta to marne grajki
Boją się, bo wiedzą, że ja też palę majki
Rap daje mi siłę, nie wiem czemu przestać go robiłem,
bo chyba zwątpiłem i wszystko znienawidziłem
Nie leczyłem się, jak trzeba, za dużo naraz straciłem,
ale już wróciłem, chyba nie czas na mogiłę.

Robię ten rap dla siebie i dla was,
ciągle chce mi się śpiewać i rapować naraz
Rację ma Ten Typ Mes, bo rap dla nas
to coś więcej niż nananananananana

Robię ten rap dla siebie i dla was,
ciągle chce mi się śpiewać i rapować naraz
Rację ma Ten Typ Mes, bo rap dla nas
to coś więcej niż nananananananana