Jaromír Nohavica - Divky chodi v satech z krepdesinu

Dziewczyny chodzą w sukniach z krepdeszynu,
Choć im wcale to nie dodaje splinu,
Oczy mi wyszły z twarzy,
Nie wiem o której z nich pomarzyć,

To co ma być ukryte, cholera jest zakryte,
Jak można znosić to w nieskończoność,
sylwetki tych dzierlatek,
jak u dziewiętnastolatek,

Sunday Monday
Klapki na oczach, tak że nie zobaczysz żadnej,
Cholerny krepdeszyn,
Życie mnie już nie cieszy,

Widać tylko z grubsza kształty,
taki widok nic nie warty,
ciągle się nad nimi głowię,
i po prostu spać nie mogę,

Całe miasto zszedłem i mam dość,
Gdzie psycholog jest? Lub inny gość?
Cierpi moje ego,
krucinálhimlhergot,
Sunday Monday
Klapki na oczach, tak że nie zobaczysz żadnej,
Cholerny psycholog,
Mądry jestem ale ćwok,

Winna tutaj jest moja fantazja,
Niepokój wciąż czuję, czy będzie okazja
Czarnym tuszem kreśli kształty,
Mglisty obraz, nic nie warty,

By powiedzieć prawdę muszę dodać,
że fantazji moich jest mi szkoda,
Dziewczyny nie woły,
Wiem to już od szkoły,

Sunday Monday
Klapki na oczach, tak że nie zobaczysz żadnej,
Cholerne fantazje,
Nie mam spokoju, czekam na okazje,

Słońce w końcu lata bywa rozżarzone,
Dziewczyny w krepdeszynie są jak prześwietlone,
Lepiej już siedzieć w domu,
Stracić rodzinę - na co to komu,