Tekst piosenki:
Szmer w sitowiu. Pies myśliwski za kaczkami patrzy,
Słychać wystrzał. Gdzieś w zaroślach wzbił się dymu słup.
Zmierzch zapada. Nad jeziorem dzikie krążą kaczki.
Znów utyły. Kaczki to jesienią cenny łup.
Znowu jesień zakręciła karuzelą godzin.
Zapoluję i na nutach pokołyszę się.
Coś wam zagram, jeśli jeszcze jestem tego godzien,
I zaśpiewam, jeśli zda to na cokolwiek się.
Pamiętam jak dziś, uczył mnie mój dziad, ojciec mój i brat,
Leczyć to leczyć. Kochać to kochać.
Hulać to hulać. Strzelać to strzelać.
Kaczki niczym wiatr lecą w górę tam.
Latać to latać. Ja im pomacham nie raz.
Nie żałuję, że czasami żyję obok ludzi,
Ale wiem to, że gdzieś, kiedyś w jeden z lepszych dni
Wszystko wróci, na 100 procent kiedyś wszystko wróci,
I pogoda i nadzieja wprost pod nasze drzwi.
Zatęsknijmy, niech radosną stanie się minuta
Naszych spotkań, przecież one niedaleko stąd.
A już z wiosną na mokradła dzikie kaczki wrócą,
Już stęsknione za błękitnych jezior, szarą mgłą.
Pamiętam jak dziś, uczył mnie mój dziad, ojciec mój i brat,
Leczyć to leczyć. Kochać to kochać
Hulać to hulać. Strzelać to strzelać.
A kaczki jak wiatr, lecą w górę tam.
Latać to latać. Ja im pomacham nie raz.
Czasem bywa, że na lisa z nieba spadnie sokół,
Dziś swą zdobycz w szponach niesie on w bagnistą dzicz.
Nie żegnam was. Wierzę w to, że już w następnym roku
Wszystko wróci. A gdy wróci, znaczy, trzeba żyć.
Dodaj adnotację do tego tekstu »
Historia edycji tekstu
Komentarze (1):