Sobota - Nie będziesz brał imienia Pana Boga swego nadaremnie.

Tekst piosenki:


Nadaremnie nie mów słów, to nie dobrze jest
Na ulicy to Twój Bóg, to dobrze sam wiesz,
Na to tylko czeka wróg i w ogóle to grzech,
Nie daj satysfakcji mu żebyś zdechł.
Sam wiem, że to trudne jest tu, sam ciągle w to gram,
Gdyby to nie miało sensu runąłby Boski plan,
Nie natchnąłby piosenką Niebieski Pan,
I nie stworzyłbym tych wersów na bank.


Wziął se na garba półtoraka oszczanej rzeżuchy,
W norę zatargał - słuchawka i pierwsze ruchy.
Dwa oczka z tego prika z kolegą leci do puchy,
Dla zioma naszego, co przestrzega ósmego.
Sam dobrze wiesz dlaczego, zresztą to pomiń,
Nie ma problemu żadnego, wszystko się zrobi.
Zatem do broni i wbija się w akcję,
Będzie dobrobyt tylko dalej pchnie paczkę.
Niech się już zacznie, niech hajs już spływa,
Lecz chłop tylko za część ten hajs odsyła.
Z rychtunku zima, z wizerunku zima,
Paskudny klimat, kto wysyłkę wstrzymał?
I się zaczyna, że typ nie dotrzymał,
Że syf nadaremnie, nic kupy się nie trzyma.
Jaka przyczyna, kłapie ryjem jak maszyna.
Prosta rozkmina - w pudle czeka chłopaczyna.

Nadaremnie nie mów słów, to nie dobrze jest
Na ulicy to Twój Bóg, to dobrze sam wiesz,
Na to tylko czeka wróg i w ogóle to grzech,
Nie daj satysfakcji mu żebyś zdechł.
Sam wiem, że to trudne jest tu, sam ciągle w to gram,
Gdyby to nie miało sensu runąłby Boski plan,
Nie natchnąłby piosenką Niebieski Pan,
I nie stworzyłbym tych wersów na bank.

Wziął półtoraka, ziomuś, żeby przekazać komuś,
I to zatachał znowu, do wynajętego domu,
Z drugiego telefonu wybiera pierwszy numer,
Po dwóch godzinach w sumie pojawia się pierwszy kurier.
Pójdzie to wszystko u mnie, oświadcza szybko, dumie,
Bez żadnej fazy ze trzy razy tylko się tym bujnę,
A reszta się rozumie, jak zwykle i w ogóle,
Podanie ręki, bez przysięgi odbiera pakunek.
Z rana bierze komórę, melduje zleceniodawcy,
Że dzwoni po ratunek, bo jazz nie jest jak się patrzy.
Nie jest jak zawsze, nie zejdzie jak raz, dwa, trzy,
Gnije, paruje, ktoś to oszczawszy,
Los nie jest łaskawszy, liczą się nie słowa a czyny,
Głos w słuchawce liczy kiedy się rozliczmy.
Zbędne rozkminy, gdy gonią terminy,
to nadaremnie gęby nie szczerbimy.

Nadaremnie nie mów słów, to nie dobrze jest
Na ulicy to Twój Bóg, to dobrze sam wiesz,
Na to tylko czeka wróg i w ogóle to grzech,
Nie daj satysfakcji mu żebyś zdechł.
Sam wiem, że to trudne jest tu, sam ciągle w to gram,
Gdyby to nie miało sensu runąłby Boski plan,
Nie natchnąłby piosenką Niebieski Pan,
I nie stworzyłbym tych wersów na bank. (2x)

Przez jeden zbędny rzut tyle zbędnych słów,
tej ekipy chyba razem nie zobaczysz znów.
Zawsze szło jak z nut, rozumieli się bez słów,
a tym razem wszyscy gazem i na skrót.
Musiałby się zdarzyć cud, żeby było good,
nadaremnie z żadnej strony nie może paść ruch,
Za to jeden buch, przykazanie w ruch,
jesteś za jak ja bądź zdrów.