Piksel - Aaamfetamina

Tekst piosenki:


Nic się nie zmieniło, dalej spryt nad rozwagę .
Zdeterminowany w czynach, bo wierzę, że dam radę.
Sam sobie składem, lekiem brzmienia ze słuchawek.
Krętą drogą jadę, już nie jeden był wypadek.
Znam tą damę, balet był , szalała w mini białej.
A więc proszę Panie, raz spojrzała na mnie.
Tworzymy parę, podbiłem, imię podaję, wciągnięty jej czarem, całą noc spędzamy razem.
Ciekawość - stopień piekła na którym stałem,
Euforii stan, prywatny Eden dostałem.
Biały łabędź, piękno lotu do marzeń.
Wciągałem, bo mnie wciągał lot, a pilotem sam Diabeł.
Próba ucieczki od klęski, lecz skutek żaden.
Powiedz jak uciekać przed tym co mi szczęście daje?
Granice życia, cienką nić prawie zerwałem.
Ze śmiercią po imieniu, tyle razy z nią gadałem.
To jej patrzyłem w oczy, jak rodzice w moje czasem.
Widzę w nich odbicie swe, moje oblicze blade.
Błędne koło kręci się, dokoła mnie balet.
Rzecz prosta - zjazd, należy walić po razie.
Raz, drugi, no właśnie.
W środku lata katar, chyba uczulenie jakieś.
Wiercę dziurę w głowie, a słowem chłostam papier.
Na lustrze usypana dama, idę schować kartę.
Już po zabiegu, życie w biegu , ja na ławce.
Ludzie kontra mej psychiki pomroczności, jasne.
Metaforyczne zdanie, od lat na hardkor patent mam.
Jak chcesz się podnieść, musisz się wywrócić najpierw.
Wysoki lot, a bolesny upadek.
Radzę byś miał oczy otwarte, życie jest katem.
Ludzie pomocni w trudzie, partnerka przykładem.
Mnie właśnie ratuje ona, wyciągajac z bagien.
Padłem tak nisko, że niżej nie potrafi żaden.
Nieważny szczegół akcji, ważne, że jestem przykładem.
To przykład na to, jak człowiek zniewolić się daje.
Początkowo fajnie, w świecie narkotykowych bajek.
Taki głupi szpan, głupi, bo spróbowałem.
Oznajmił ten co pomysł jego był, że ma bakanie.
Jebać wszystkie partie, nasza trójka zgranym składem.
No to gdzie? W kanciapie, jednogłośnie na naradzie.
Mało, że nie umiał z nas palić tego żaden, to jeszcze na klatce zajebaliśmy przypał z sąsiadem.
Wszyscy po blancie, na fazie siedzimy z blantem.
Siedzą dwie turystki i jedziemy do nich żartem.
Powiem szczerze, że się tak w życiu nie uśmiałem, po tej linii chłopak ma pozamiatane.
Wyłożyłem grosze wtedy, później już żałowałem.
Pomyśleć, że po prostu ruchów tych nie przemyślałem.
Po pewnym czasie każdy weekend witam blantem.
Tamtym latem, zatrybiło mnie na amen.
Nie jestem cielakiem, sama trawa to nie dla mnie.
Przygody głodny, rudy, znikam w ciemnej bramie.
Standardowy schemat, zaczyna się jaranie.
Feta, bo klasówka, koks, piguły na techniawce.
Znajoma nuta, chociaż techno ciężkostrawne.
Mam na niestrawność krople, a zarobię dealowaniem.
Ciężki kawałek chleba, o tym się przekonałem.
Trzeba się nalatać, na ciągłym oriencie, raczej.
Bracie uważaj, jeśli zamierzasz być graczem, to co tłumaczę, oczywistym jest nie zawsze.
Znam nie jednego, mądrego, w ryju rozpierdalacze, cały tydzień biegał.
Wybiegał za oknem kratę, twardą pryczę, ee.
Dorobił na temacie, w pięciu dzieli celę, na śniadanie chleb ze smalcem.