Medium - Aromantycznie

Tłumaczenie:


Imagine a club like in Chicago
Black and white picture, and white light
Nat King Cole on a radio, black like caviar
That smoke is a cigar, accompanying the lamps
Floating up like ghosts of time, creates the vibe
Flies up the walls towards ceiling.
Wooden floors, tables round like vinyl
Occupied chairs, in between and couple more
Now the stage, it has its classic set
Black curtain, microphone and a piano
It's a different era, where poet lived in poems,
And poem didn't live in texts where poet spilled some ink
Bar, mirrors, whiskey on shelves,
Shelves made of glass, on them not one bottle
One broke, look, label has its screen
And production year, welcome to 48th'
I pick the seat in the corner, I like the nineties,
dude after his 60ies drinks a fifty (50ml shot)
I take a 25, I don't need more
troubles, in one gulp that glass of fears
I winced like a wave, wave of sound
And seat in rain of hertzs of invisible rush
Speaker walks on the scene, announces a holiday,
Trumpeter married a woman. Title? Loyalty...

I put on a coat and go, I change the vision
Sett paving, forgotten marketplace
Aromantically it smells, this whole picture, I know,
I prefer it's sediment than carcass altar of hyenas
Picture faded, rust is visible in corners,
Ladies in chariots, men on horses, butler
runs for a newspaper in exchange for priceless s'il vous plais,
Paris, evening, long weekend, am I dreaming?
"Monsieur", shouted the waiter, with mustache, in beret, blue like an air, the order.
He takes the menu, leaves a brew of lilac's leaves,
A note, map of words, Paris, mon amour
Antenna does it's job, piece of art,
By pier merchants set up their stands
On a way to revolution, they prepare bunkers
Hide in them, and I will change the pictures..


I don't have papers for rap, rap on paper
I don't have patents for time, but for myself
You want a handful of my talents, I'll give them, keep them, go
And now bury them in your imagination...

I don't have papers for rap, rap on paper
I don't have patents for time, but for myself
You want a handful of my talents, I'll give them, keep them, go
And now bury them in your imagination...

Tekst piosenki:


Wyobraź sobie klub jak w Chicago,
Czarno biały obraz, i białe światło,
Nat King Cole w radio, czarnym jak kawior,
Ten dym to cygaro, co towarzyszy lampom,
Unosi się jak duchy czasu, budzi nastrój,
Snuje po gładkich ścianach ku poddaszu,
Podłoga z drzewa, stoliki okrągłe jak winyl,
Zajęte krzesła, w przejściach i kilka innych,
Teraz scena, ma ten swój klasyczny zestaw,
Czarna kurtyna, mikrofon i fortepian
To inna era, gdzie poeta mieszkał w wierszach,
A wiersz nie mieszkał w treściach gdzie poeta rozlał kleksa,
Barek, lustra, whiskey na półkach,
Półki ze szkła, na nich nie jedna butelka,
Jedna pękła, zerkaj, etykieta ma swój ekran,
I rok produkcji, witaj w czterdziestym ósmym,
Wybieram miejsce w kącie, lubię dziewięćdziesiąte,
Facet po sześćdziesiątce pije piećdziesiątkę,
Biorę dwudziestkę piątkę, więcej nie trzeba,
Problemów, jednym haustem ten kieliszek lęku,
Skrzywiłem się jak fala, fala dźwięku,
I siedzę w deszczu, herców, nie widzialnego pędu,
Spiker wchodzi na scenę, zapowiada święto,
Trębacz poślubił kobietę, tytuł: wierność ...

Zakładam płaszcz i idę, zmieniam wizję,
Brukowana kostka, zapomniany rynek,
Aromantycznie pachnie, ten cały obraz, wiem,
Wolę jego osad, niż padliniany ołtarz hien,
Obraz poblakł, rdza, jest widoczna w kątach,
Damy w karocach, chłopy na koniach, lokaj,
Biegnie, po gazetę za bezcenne s'il vous plais,
Paryż, wieczór, długi weekend, ja śnię?
Monsiueur, zawołał kelner, z wąsem w beretce,
Błękitnej jak powietrze, zamówienie,
Odbiera menu, zostawia napar z liści bzu,
Liścik, mapę słów Paris, mon amour,
Antena spełnia funkcje, dzieło sztuki,
W porcie kupcy, rozkładają swoje wózki,
W drodze ku rewolucji, szykują bunkry,
Ukryj, się w nich, a ja pozmieniam rysunki.

Nie mam papierów na rap, rap na papierze,
Nie mam patentów na czas, ale na siebie,
Chcesz tych talentów garść to dam ci masz idź,
A teraz zakop je w swojej wyobraźni,

Nie mam papierów na rap, rap na papierze,
Nie mam patentów na czas, ale na siebie,
Chcesz tych talentów garść to dam ci masz idź,
A teraz zakop je w swojej wyobraźni.