Krvavy - Ciszej!

Tłumaczenie:


Czym jest normalność i dlaczego wciąż dążycie
By pochować w niej swoje życie? Dlaczego
Wciąż słyszę o normach, jakbym był kaleką
Który nie zna dnia powszedniego? I znowu

Odrzuceni odrzucają odrzucanych, kroku
Nie dotrzymam światu, choćbym wydarł bogu
Jeden z powodów, dla którego ponoć warto
Rozlać atrament nad Tabula rasą

Czym jest szczęście? I nie pytam o przykłady
Ale o esencję, wiesz kim jest człowiek słaby?
To, że nie daje rady, bo taniec ze Śmiercią
Przestał być groteską a zamienił się w codzienność

Skreśla go jakkolwiek i nadaje etykietę?
Gdy złamią cię wpół może zrozumiesz lepiej
Jak istnienie może boleć, gdy biała ceramika
Dławi się krwią, którą toczy potylica

To Bóg nas wykreował, czy kreujemy bogów
By żyć ile jest sposobów? Zaufać?
Nie jest łatwo szczególnie samemu sobie
Gdy wpuścił ktoś w krwioobieg niechęć

Do samego siebie i do społeczeństwa
Czym dusza jest szaleńca? I gdzie można taką nabyć
Kim jest los skoro bywa tak łaskawy?
Ponoć też istniała Dola, gdzie topola

Była skora oddawać swoje wdzięki
Jak prostytutka, jaką intrygę tym razem utka?
Czy istnieje teraz, czym jest kształtowana
Czy kreuje ją własny nieistnienia dramat?

Co nieludzkie to człowiecze, świat to rewers
Twojej świadomości, jazda bez zabezpieczeń
Człowiek to płótno czy świat jest podobraziem
Z którego rutyna wymazuje każde z marzeń?

Ile jeszcze stracę, czy może wszystko już straciłem
Czy będzie mi dane, chociaż przez chwilę
Patrzeć na koniec świata, co oplata mnie mackami
Propagandy, gdy zniknie, zostaniemy sami

Czy nauczyłeś się trwać we własnej głowie?
Kto napisze twe posłowie, czyją krwią się podpisze
Kogo już zawiodłeś i czy zawiedzie cię życie
Czy zdołam przetrwać nienawidząc siebie? Na to liczę

Inni kalkulują wiarę, co bardziej się opłaca
Nawróceni strachem, Chrystus w grobie się przewraca
Drapiąc paznokciami o ściany ciemnej jamy
Wejście przesłoniły głazy które sami dokładamy

Puchnie jego ciało w nienawistnym głodzie
Po drugiej stronie obżarstwo w bachanaliów korowodzie
A potem do świątyni pomodlić się za Zbawcę
Którego wciąż więzimy zaprzedając jego łaskę

W co wierzysz i dlaczego?
Nie zamartwiaj się odpowiedzią, ważne są pytania
Może ona przyjdzie sama
Chowając cię pod ziemią, cisza.

Boże - jeśli jednak istniejesz
Niech Armagedon zrówna z Ziemią ludzkie plemię

Jeśli jednak istniejesz

Tekst piosenki:


Czym jest normalność i dlaczego wciąż dążycie
By pochować w niej swoje życie? Dlaczego
Wciąż słyszę o normach, jakbym był kaleką
Który nie zna dnia powszedniego? I znowu

Odrzuceni odrzucają odrzucanych, kroku
Nie dotrzymam światu, choćbym wydarł bogu
Jeden z powodów, dla którego ponoć warto
Rozlać atrament nad Tabula rasą

Czym jest szczęście? I nie pytam o przykłady
Ale o esencje, wiesz kim jest człowiek słaby?
To, że nie daje rady, bo taniec ze Śmiercią
Przestał być groteską a zamienił się w codzienność

Skreśla go jakkolwiek i nadaje etykietę?
Gdy złamią cię wpół może zrozumiesz lepiej
Jak istnienie może boleć, gdy biała ceramika
Dławi się krwią, którą toczy potylica



To Bóg nas wykreował, czy kreujemy bogów
By żyć ile jest sposobów? Zaufać?
Nie jest łatwo szczególnie samemu sobie
Gdy wpuścił ktoś w krwioobieg niechęć

Do samego siebie i do społeczeństwa
Czym dusza jest szaleńca? I gdzie można taką nabyć
Kim jest los skoro bywa tak łaskawy?
Ponoć też istniała Dola, gdzie topola

Była skora oddawać swoje wdzięki
Jak prostytutka, jaką intrygę tym razem utka?
Czy istnieje teraz, czym jest kształtowana
Czy kreuje ją własny nieistnienia dramat?


Co nieludzkie to człowiecze, świat to rewers
Twojej świadomości, jazda bez zabezpieczeń
Człowiek to płótno czy świat jest podobraziem
Z którego rutyna wymazuje każde z marzeń?

Ile jeszcze stracę, czy może wszystko już straciłem
Czy będzie mi dane, chociaż przez chwilę
Patrzeć na koniec świata, co oplata mnie mackami
Propagandy, gdy zniknie, zostaniemy sami

Czy nauczyłeś się trwać we własnej głowie?
Kto napisze twe posłowie, czyją krwią się podpisze
Kogo już zawiodłeś i czy zawiedzie cię życie
Czy zdołam przetrwać nienawidząc siebie? Na to licze

Inni kalkulują wiarę, co bardziej się opłaca
Nawróceni strachem, Chrystus w grobie się przewraca
Drapiąc paznokciami o ściany ciemnej jamy
Wejście przesłoniły głazy które sami dokładamy



Puchnie jego ciało w nienawistnym głodzie
Po drugiej stronie obżarstwo w bachanaliów korowodzie
A potem do świątyni pomodlić się za Zbawcę
Którego wciąż więzimy zaprzedając jego łaskę

W co wierzysz i dlaczego?
Nie zamartwiaj się odpowiedzią, ważne są pytania
Może ona przyjdzie sama
Chowając cię pod ziemią, cisza.


Boże- jeśli jednak istniejesz
Niech Armagedon zrówna z Ziemią ludzkie plemię

jeśli jednak istniejesz