Hukos/Cira - Widzę, spływam

Tekst piosenki:


[Cira]
Czuję pierdoloną gorycz i rozczarowanie całą rapgrą
Wypadkowa między forsą a farsą.
A fiasko finansowe zatruwa wiarę w artyzm.
Dość sztampy kurwa, to me otwarte karty.
Nie chcę truć gorzkich żali Wertera na rozdrożach,
ale czasami od tej kaszany mam w bani pożar.
Sto tysięcy natchnień, a ty, gburze parszywy,
zdziwienie na antenie, nie umiesz wymówić ksywy.
Chuj, co zostało ze starych, dobrych planów
to dojmująca pustka w zadłużonym mieszkaniu.
Miłości odleciały od hulaki w obłokach,
bo pisał i malował darmo, choć je bardzo kochał.
Nie poddam się tak łatwo, zawalczę o pełną pulę.
O piękno, o pengę, o przyjaźń i nie zamulę.
Bo daję temu serce, a zbieram żal i troskę.
Czy nawet tam na szczycie, marzyciel ma życie gorzkie?


ref.
Widzę światło nadziei na końcu drogi.
To nasza będzie puenta, choć czas pęta nogi.
Spływam jak kropla smutku na brudnej twarzy.
Kto z nas za parę lat jeszcze się odważy marzyć?
Widzę kochane serce i szczerą miłość.
Opuszczę zło, jakby go nigdy nie było
Spływam!


[Hukos]
Jeśli ból nas uszlachetnia, to mamy błękitną krew.
Żaden szmul nie złamie serca, nie będę płakał po ex.(Nigdy!)
Gwiazdki na pagonie od bratobójczych wojen.
Wiem jakie to uczucie, gdy zawodzi człowiek.
Ten rok miał być moim, miałem rozpierdolić.
Nie wbiłem na OLiS, "debiut roku Hukosowi"
Radia mnie olały, prosiłem ich o patronat.
Czy to przez moje ciuchy? Przez to jak wyglądam?
Nie, to przez tekst "nie lubię kaczora".
Moja muza jest passe, bezkompromisowa.
Nie jestem typem gwiazdora, nie rucham Zuzy Walkowiak.
Bez wywiadu u Prokopa #telewizja śniadaniowa.
Nigdy się nie bałem ciężkiej, fizycznej pracy.
Szczerze nienawidzę, to trzeba zarabiać hajsy.
Świecenie dupą by błyszczeć, bo tylko kurwa nie płaci.
A śmieją się z Borixona na wyspach, że zmywał gary

[Zeus]
Kiedy wybierasz sobie zawód i co się wiąże z zawodem.
By mieć na gaz i na wodę czasami lecisz za wodę.
Przemierzyłem samolotem w chuj nieba
i wiem doskonale, ziom, bez czego mój duch umiera.
Scena nie dała mi kopa na rozpęd
sprzedała kopa, parę bomb i wyczyściła portfel.
Zjechałem Polskę po przekątnej, i wzdłuż i wszerz.
Zdarzyło mi się zagrać koncert, a potem dopłacić cash.
To nie jest łatwy chleb. Nie znasz - nie kumasz.
Są takie dni, wolałbyś rozkładać towar na półach.
Cyfry w rachunkach #matrix - na łeb spadają.
Wokół o ślubach gadki, tacy jak my się tylko rozstają.
Mężczyźni kłamią, kobiety kłamią, liczby nie.
Jedni odpadną, drudzy zostaną #silni w grze.
Wiesz ile w to włożyłem, widzisz mnie i znasz ten wzrok.
Wygryzę sobie te godziny na szczycie #underdog


ref.
Widzę światło nadziei na końcu drogi
To nasza będzie puenta, choć czas pęta nogi.
Spływam jak kropla smutku na brudnej twarzy.
Kto z nas za parę lat jeszcze się odważy marzyć?
Widzę kochane serce i szczerą miłość.
Opuszczę zło, jakby go nigdy nie było.
Spływam!


[Z.B.U.K.U.]
Przecież widzę co się dzieje, widzę to i po mnie spływa.
Biorę bit, długopis, kartkę, piszę to, idę nagrywać.
Gołym okiem widać, co jest pięć za oknem.
Dzieciaki z piaskownicy nagle stają się dorosłe:
już nie dziewiczy wąsek, teraz ścinają zarost
i patrzą czy dziewczyny się za nimi oglądają.
Powiedz ile zostało z lat gdy byliśmy dziećmi,
gdy żaden z moich ziomków jeszcze nie znał smaku kreski
Dzisiaj drewniane deski z naszych teatrów życia
wpierdalają korniki i wyniszcza je grzybica.
To nadal ten sam Michał - tylko starszy, po przejściach
Nadal nie może sobie znaleźć na tym świecie miejsca.
A w okół dżungla miejska i betonowe lasy.
I kręci się aż łezka, gdy wspominam tamte czasy.
A dzisiaj, bez obrazy, ale to nie mój klimat.
Masz tu prawdziwy rap - Z.B.U.K.U., Hukos i Cira


[Skrecze]
Prawda jest bolesna, twardo patrzę w twarz faktom
Gdy ludzie, rzucają sobie it nogi kłody
Oni są prawdziwi? Chyba śnię
Prawda jest bolesna, twardo patrzę w twarz faktom
Gdy ludzie, rzucają sobie pod nogi kłody
Oni są prawdziwi? Chyba śnię